…Henryk Sienkiewicz był pisarzem dla dzieci, które na zawsze zostają w nas i którymi my na zawsze zostajemy gdzieś w głębi naszych serc i w mrokach podświadomości. Stefan Żeromski był pisarzem dla młodzieży. Józef Mackiewicz jest pisarzem dla dorosłych, dla ludzi w wieku męskim, wieku klęski.
Marian Hemar. Tydzień Polski, 1966
Jeżeli przylepianie etykietki utworowi literackiemu należy do dobrych tradycji recenzenckich, stwierdzić muszę na wstępie, że zaszufladkowanie ostatniej książki Józefa Mackiewicza nie jest łatwe.
O ileż łatwiej było pisać recenzje z dwóch jego poprzednich książek. A więc jego Drogę donikąd można było streścić w niewielu wierszach: „kinoteatr okropności" ze zwolnioną, a czasem zatrzymaną taśmą filmową, z szeregiem trupiobladych masek na ekranie, z wyrazem bezgranicznej nudy i tępego przerażenia na twarzach więźniów osadzonych w kamerze wysokiego ciśnienia systemu bolszewickiego, polegającego na zakłamywaniu, ogłupianiu i „odczłowieczaniu” ludzi. A więc Karjerowicza określiłbym jako fascynującą, choć nierówną artystycznie, narrację powieść, w której autor stracił, moim zdaniem, bajeczną okazję zgłębiania pasjonującego zagadnienia psychologicznego na temat: „bohaterstwo - tchórzostwo - dezercja", temat przez wielkiego Tołstoja zaledwie dotknięty.
Zamordowanie 6 przypadkowych ludzi oraz ciężkie zranienie posłanki Gabrielle Griffords w Tucson w Arizonie w dniu 8 stycznia 2011 wstrząsnęło Ameryką. Już dawno nikt z przedstawicieli władz nie został tak bezpardonowo zaatakowany w USA. Coraz to giną ludzi w szkołach czy w domach towarowych w tym kraju. Nikogo to już nie wzrusza. Ale celowe zaatakowanie owej posłanki wzbudziło dużą refleksję w Ameryce. Nawet na tydzień wstrzymano wszelki prace ustawodawcze w Kongresie.
„[...] ale zawsze byłem kotem, który chodzi własnymi
drogami. Reprezentuję tylko samego siebie [...].1)
J. Giedroyc
Sylwetki tego niezwykłego człowieka chyba nie trzeba nikomu bliżej przedstawiać. Jego osoba i działalność, którą prowadził przez ponad pół wieku, są doskonale znane. Napisano o nim i jego dorobku wiele. I jeszcze przez wiele lat badacze będą przetrząsać archiwum pozostawione w Maisons-Laffitte, od czerwca pozbawione ostatniego świadka tego heroicznego okresu. Ja chciałabym spojrzeć na Litwę oczami Redaktora. Człowieka, który na długo przed wszystkimi dostrzegł rolę, jaką powinna ona odgrywać w powojennej historii Europy Wschodniej.
Przed kilku dniami zamieszczona przez nas publikacja - „Rusza kolejna fałszywka”, nadspodziewanie doczekała się szybkiej „odpowiedzi”, która jedynie utwierdza nas w przekonaniu, iż mieliśmy rację. Możemy tylko ubolewać, iż w słowach redaktorów Wilnoteki, widocznie wychowujących własnych dzieci, jest nadmiar nienawiści oraz pogardy wobec innego zdania i prawdy. Tym bardziej to nas niepokoi, iż za faktyczną siedzibę i centrum ideologiczne uważają Dom Polski w Wilnie, który od idei do oddania do użytku nam przyszło zbudować. Przy tym był to jedyny przypadek, że za cały pięcioletni okres budowy za pracę nie pobraliśmy ani jednego centa wynagrodzenia.
W świadomości niejednego Polaka ukrainizm oznacza Lachiw rizaty, jest synonimem hajdamaczyzny. Początkiem swoim nienawiść Ukraińców do Polski sięga daleko wstecz - aż do XIV wieku, gdy ekspansję polską ku Wschodowi uwieńczyło zagarnięcie ziem państwa halicko-wołyńskiego przez Kazimierza Wielkiego. Wywołuje to na Rusi reakcję patriotyczną, która pogłębia uczucia duchowej łączności prawosławia ruskiego z prawosławiem Moskwy. Jest to, zdaniem pisarza ukraińskiego, pierwszy, choć z natury rzeczy nie zupełnie jeszcze wyraźny objaw rusyfikowania się Ukrainy.1) W walkach z polskością rozwija się świadomość narodowa Rusi i w wieku XVII powstaje pod wodzą Chmielnickiego „samodzielna narodowo państwowa potęga". Ale jakże krótkie jest jej trwanie. Po zwycięstwach 1648 roku następują niepowodzenia, wskutek których Chmielnicki poddaje się w roku 1654 wraz z Kozaczyzną całą carowi moskiewskiemu. Miało to być tylko chwilowym manewrem taktycznym, ale spod szponów caratu Ruś ukraińska już się nie wydobyła.
W dniu 13 stycznia społeczeństwo Litwy oddało hołd tym, którzy przed dwudziestu laty stanęli w obronie odrodzonego państwa wobec agresji sowieckich wojsk przy baszcie telewizyjnej oraz przy siedzibie Komitetu Radia i Telewizji. Wtedy w czasie zmagań z sowieckim agresorem zginęło 14 osób, a około 700 osób doznało rożnego rodzaju obrażeń. Od roku 1991 13 stycznia jest obchodzony jako Dzień Obrońców Wolności.
W związku z obchodami 20. lecia tamtych tragicznych wydarzeń odbyło się na Litwie cały szereg przedsięwzięć. Swoją wizję obchodów przedstawili również uczniowie Gimnazjum im. Antansa Vienuolisa z Anikščai, którzy uszyli sztandar o barwach flagi państwowej, którego szerokość wynosiła 4,5 metra, a długość - 200 metrów.
Sztandar uroczyście był niesiony przez inicjatorów i mieszkańców Wilna od Katedry Wileńskiej do Placu Niepodległości przy Sejmie RL. Inf. wł.
Na zdjęciu: pochód z trójkolorowym sztandarem.
Na pytanie, „za co tak nie lubi bolszewików",
główny bohater powieści Mackiewicza (Droga donikąd)
odpowiada bez namysłu: „Za łgarstwo przede wszystkim".
Henryk Grynberg. Wielka tragedia małych
ludzi. „Wiadomości" (Londyn) 1981, nr 2
7 stycznia b.r. korespondenci TV Polonia Edyta Maksymowicz i Walenty Wojniłło rozpoczęli masowe rozsyłanie do środowisk polonijnych na całym świecie listu o rzekomym zagrożeniu dla szkół z polskim językiem nauczania na Litwie, apelując o protestowanie przeciwko chęci władz Litwy doskonalenia nauczania języka litewskiego. Po raz kolejny jesteśmy więc zmuszeni zabrać głos i oświadczyć, że wszystkie te protesty, działania, łgarstwa mają za cel izolację litewskich Polaków i manipulowanie nimi, osłabianie ich potencjalnych możliwości w konkurencji na rynku pracy, kontynuowanie inicjatywy budowania niechęci wobec swych współobywateli Litwinów, z wzajemnością oczywiście. Komu to służy – tylko ślepiec dziś może nie widzieć.
Na naszych oczach rozrasta się, ogromnieje, przybiera na mocy talent pisarski Józefa Mackiewicza. Jeśli nie wszyscy w pełni zdajemy sobie już dzisiaj sprawę z wagi i znaczenia tego pióra, winna temu bliskość, która zawsze jest wrogiem wielkości. Do oceny zjawisk sztuki potrzebna jest odwrotna perspektywa - „z daleka jestem większy", powiedział Thiers do jakiejś pani, zdziwionej, że tak wielki mąż stanu jest tak niskiego wzrostu.
Zdumiewa mnie zawsze myśl o tym, że literatura jak gdyby abhorret vacuum - nie znosi próżni. Jak gdyby odruchem mistycznego zbiorowego instynktu obsadzała wakansy, wypełniała luki i ubytki, osadzała nowych namiestników na opustoszałych fotelach. Kto niedawno oglądał na ekranie telewizyjnym, jak w szczerym polu dźwiga się rosnący coraz wyżej stożek nowego wulkanu, w kilka miesięcy przemieniony w nowy górski szczyt, niech sobie wyobrazi, że sam geniusz narodu tak wydźwiga się ponad powierzchnię wybuchem i wyrostem nowych ludzi, piór, talentów. Naród nie może się obyć bez naczelnego pisarza, prozaika, batalisty. Proszę, aby mi wolno było użyć tego ostatniego słowa nie tyle na określenie epika opisującego obrazy i sceny bitewne w ich dosłownym sensie, ale także kontynuującego swym piórem wielkie batalie literackie o samą istotę i samo wysokie powołanie piśmiennictwa, o najważniejsze sprawy i prawa i pretensje swego narodu.
Przedmowa Macieja Rybińskiego 3)
Zapis kliniczny
Niedawno przewaliła się przez Polskę dyskusja na temat kanonu lektur szkolnych. Gombrowicz czy Dobraczyński, taka była, dość groteskowa, linia podziału. Proponowano usuwanie bądź wpisywanie rozmaitych pisarzy raczej nie ze względu na literacką wartość ich twórczości, tylko na jej polityczny kontekst. Dość żałosne widowisko. Jedno nazwisko nie padło w tej dyskusji w ogóle - Józefa Mackiewicza. Jeden z największych pisarzy polskich, a zarazem moralista rzadkiego, niezłomnego charakteru, zaświadczający własnym życiem, pełnym dramatów, wierność poglądom właśnie moralnym w świadomości społecznej właściwie nie istnieje. W dwadzieścia bez mała lat po upadku komunizmu wykształciuchy twórczości Mackiewicza po prostu nie znają, a większość tak zwanej elity intelektualnej, poddanej szantażowi ideologów, wstydzi się już nie tylko przyznać pisarstwu Mackiewicza rację moralną, ale nawet potwierdzić niezwykłą klasę jego warsztatu pisarskiego.
1. O nazwach kraju
Jeśli inne narody nie potrzebują wyjaśniać swej nazwy, to w wypadku współczesnej Białorusi wyjaśnienie takie jest konieczne. W przeszłości kraj ten, jak i jego naród, miał kolejno inne nazwy, jak Gudzini, Krywicze, Litwa, a w końcu Białoruś. Ta ostatnia nazwa jest pochodzenia moskiewskiego. Nie miała ona tradycji narodowej i wytworzyła fałszywe pojęcie, niestety szeroko rozpowszechnione, że naród białoruski jest zjawiskiem z końca XIX i początku XX w.
Rozmiary tego artykułu nie pozwalają wchodzić w szczegóły bogatej historii tego kraju. Zagadnienie to szeroko rozpatruję w monografii, dotychczas nie opublikowanej. Tutaj podkreślę, i to w wielkim skrócie, tylko sprawy najbardziej istotne.
Bogate wykopaliska archeologiczne na terytorium współczesnej Białorusi świadczą, że warunki klimatyczne wytworzyły się tu dość późno w epoce lodowcowej, już po spłynięciu ostatniego lodowca. Znaczy to, że przestrzeń współczesnej Białorusi zasiedlana była przez imigrację o kulturze świata z poza zasięgu lodowców. Najstarsze kultury Białorusi sięgają, na południowej przestrzeni kraju, okresu mustierskiego kultury staro-kamiennej. W późniejszym okresie, w neolicie, fale ludności z Azji sięgały już północnych granic zasięgu narodu białoruskiego. Najbardziej istotną falą była wenecka - ludzi wodnych, która zaciążyła na losach całej Słowiańszczyzny, stając się jej osnową.
Odwiedza nas 87 gości oraz 0 użytkowników.