Nam wszystkim bez wyjątku – mówiącym po litewsku, polsku, rosyjsku, jidysz, białorusku i w innych językach obywatelom – dziś i w przyszłości Litwa powinna być najważniejsza. Bo to nasza Ojczyzna, bo to kraj naszego obywatelstwa.
Litwa ma dziś niełatwy okres i jest w potrzebie. Ma więc prawo oczekiwać od nas - jako obywateli, jako swoich dzieci – wszechstronnego wsparcia, promocji oraz pracy na jej rzecz, a tym bardziej życzliwego słowa. Powyższe winno być dziś na planie pierwszym naszego myślenia i działania.
To, co dziś robi W. Tomaszewski z rodziną i byłymi działaczami sowieckich struktur, głosząc na cały świat wyłącznie negatywną informację o Litwie, jest charakterystycznym dla Akcji Wyborczej przykładem nieodpowiedzialnego i nieuczciwego działania. W jego wyniku tracimy rację tu naszego bytu, grunt pod nogami, perspektywę przyszłości dla następnych pokoleń i dlatego milczeć o tym nie mamy prawa.
Uważamy, iż „walki” o pisownię nazwisk, publiczne nadpisy czy negacja programów nauczania z języka litewskiego oraz historii - to sztuczne i narzucone odgórnie dla środowiska litewskich Polaków problemy, niedające podstawy do hałaśliwych kampanii ze szkodą dla dobrego imienia Litwy, to tematy zastępcze dla nierozeznanych, to sprawy drugo i trzeciorzędne, nagłaśniane w celu pogłębiania podziałów, siania niezgody i zaogniania konfrontacji. Nas i każdego myślącego litewskiego Polaka nie będą cieszyły podwójne nadpisy, ustawiane w takiej atmosferze. I przede wszystkim dlatego, że strategicznym celem tych działań jest najwyraźniej wprowadzanie podziałów między ludźmi i na tej podstawie osłabiania państwa oraz tworzenie wokół Wilna „bananowego” regionu, w którym źle się będzie żyło wszystkim niezależnie od narodowości.
Jako ludzie i obywatele nie mamy też prawa obojętnie obserwować jak w atmosferze nieżyczliwości wobec Litwy, dwulicowości, krętactwa i cwaniactwa dorastają nam młodzi litewscy Polacy, gdy za przywódców i moralne wzory im się narzuca osobników pozbawionych jakichkolwiek zasad i skrupułów.
Jaki kraj więc będą uważać za ojczysty, za losy jakiego kraju będą się czuli współodpowiedzialni i co da im wychowanie w atmosferze permanentnego sztucznego konfliktu, niechęci i braku szacunku wobec historycznych i kulturalnych wartości zdecydowanej większości obywateli naszego kraju? I kto dał prawo pozbawiać naszą młodzież szczęścia posiadania Ojczyzny?
Nie możemy też zapominać, iż w cywilizowanym, a tym bardziej katolickim społeczeństwie obowiązują pewne zasady moralne, pewne normy zachowania się, przekraczanie których stawia przekraczających poza granice ludzkiej normalności i cywilizacji. Jak bowiem powinien być daleki od tych wartości lider, mający za doradcę zawodowego majora KGB! Jak można błogosławić przed ołtarzem tegoż majora nie - katolika na wyborcze zwycięstwa z „Tomaszewskiego polskiej listy wyborczej”? Jak można uważać siebie za katolika, jednocześnie siejąc na tle narodowościowym nienawiść w katolickim społeczeństwie?
Jak można apelować do demokratycznych krajów o obronę praw i swobód, jednocześnie w zasięgu swojej władzy pognębiając każde wolne słowo, każdą obywatelską inicjatywę, nie pozwalając na swobodę wyboru, na rozpowszechnianie innego niż Akcji Wyborczej zdania czy opinii?
Jak można mówić o wolności i demokracji, uprawiając terror informacyjny, pozbawiając ludność dostępu do pełnej i obiektywnej informacji?
Jak można?…, jak można?…, jak można – retoryczne pytania możno ustawiać w niekończący się szereg.
Czyż nie musi nas zastanawiać, że spośród 735 deputowanych parlamentu europejskiego z 27 krajów jedynie W. Tomaszewski jest zajęty organizacją wypadów przeciwko swemu krajowi, który rzekomo reprezentuje, na dodatek otrzymując z kieszeni podatnika, czyli naszej kieszeni, ponad 30 tys. euro miesięcznie? Skąd ten absolutny brak poczucia odpowiedzialności za losy kraju, za losy litewskich Polaków? I co się za tym kryje – choroba, złe wychowanie i nawyki prowokowania i rozstrzygania każdego sporu siłą i pięścią czy uzależnienia?
Ile straciła na wypadach powyższego osobnika i jego rodziny Litwa i Ziemia Wileńska – inwestycji i z tym związanych miejsc pracy, zmniejszenia liczby odwiedzających Litwę oraz tych, co nie mogąc znieść atmosfery jazgotu i porzucili kraj? Kto to policzy, kto oceni, kto wystawi rachunek za skutki tej złowrogiej działalności? I dlaczego za ta złowrogą działalność ma ponosić odpowiedzialność każdy litewski Polak – dziś i w przyszłości?
***
Ponad dziesięć lat jednostronnej i wyrafinowanej propagandy, stworzenie antykonstytucyjnego systemu ścisłego monopolu na środki masowego przekazu i informację w języku polskim w regionie wileńskim oraz pozbawienie ludności podstawowych praw i wolności, doprowadziły do głębokich negatywnych zmian w mentalności i świadomości tu mieszkających litewskich Polaków. W wyniku tych poczynań, a także otwartych działań byłych pracowników sowieckich struktur, dziś występujących w roli awewpelowskich przewodników „demokracji i polskości”, wiele podstawowych, fundamentalnych wartości nabrało wręcz odmiennego sensu i znaczenia, a złośliwe wypady przeciw swojej Ojczyźnie, są odbierane jako wzorowa patriotyczna postawa.
Drobny, a wyrazisty przykład głębokości tych zmian – na niedawnych centralnych rocznicowych uroczystościach, poświęconych Czesławowi Miłoszowi, gdzie wiele mówiono o jego przywiązaniu i miłości do Litwy, przyszło spotkać rodzinę litewskich Polaków ( co jest zresztą zjawiskiem wyjątkowo rzadkim) bezpośrednio nie będących we władzy bezwzględnych działaczy Akcji wyborczej i nie zmuszonych wybierać miedzy wolnością osobistą a pracą i chlebem. Tym niemniej w ich pojęciu ten z litewskich Polaków, kto życzliwie mówi o Litwie, jest albo zdurniawszy, albo Sauguma ma na jego haka. Trzecia możliwość, najbardziej charakterystyczna i rozpowszechniona na wszystkich kontynentach, we wszystkich krajach i wśród wszystkich narodów świata, że obywatel wspiera i promuje swoją Ojczyznę – jest dla nich nie zrozumiała i nie do przyjęcia.
***
Gdy ktoś wymienia nazwisko Tomaszewskiego, zawsze nam wstaje przed oczyma obraz ze starego filmu rysunkowego „Tarakaniszcze”, dobitnie świadczący, że w warunkach układu, braku podstaw demokracji i wewnętrznej okupacji, lokalnymi społeczeństwami rządzą zazwyczaj najbardziej nikczemne i złośliwe prymitywy. A ponieważ dla nich jest nie do przyjęcia swoboda słowa, dyskusja, inne zdanie - lokalne społeczeństwa, którym oni rządzą na zasadzie wewnętrznej okupacji - postępować i rozwijać nie mogą. Nieuzbrojonym okiem dziś widać, jak za lata rządów powyższych działaczy dziczeje teren, ludzie i ich obyczaje.
Na własne oczy widzieliśmy ich przy napadach na ludzi, na redakcje polskiego pisma, na polską szkołę. Dlatego jesteśmy przekonani, iż każde ustępstwo na ich rzecz będzie jedynie pogłębiało wewnętrzną okupację środowiska litewskich Polaków, ich izolację i marginalizację, zwiększając jedynie możliwości wykorzystywania ich imienia do kolejnych wypadów przeciwko Litwie.
***
Powyżej wymienione rocznicowe obchody, poświęcone nobliście Czesławowi Miłoszowi, który uważał siebie za Litwina i obywatela Wielkiego Księstwa Litewskiego, zachęcają do przypomnienia, iż za Litwina siebie uważał również Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Jerzy Giedrojć, Józef Mackiewicz i tysiące innych wybitnych pisarzy, poetów, malarzy, naukowców, mężów stanu oraz zwykłych zjadaczy chleba, którzy pochodzili z terytorium obecnej RL bądź historycznego WKL. Tym się szczycili, to podkreślali, nie pozwalali, aby poddawano pod wątpliwość ich litewskie pochodzenie.
Czyż nie jest więc dla nas, współczesnych litewskich Polaków, ratunkiem i wyjściem spod ucisku różnej maści tarakaniszcz i byłych sowieckich dzierżymordów, oraz ucieczką do normalności - powrót do postaw Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Jerzego Giedrojcia, Józefa Mackiewicza, Czesława Miłosza i tysięcy innych wybitnych pisarzy, poetów, malarzy, naukowców i mężów stanu?
Jesteśmy przekonani, iż jest to jedyna droga, prowadząca do normalności, do naszej przyszłości i obecności na Litwie, która pozwoli na nasz czynny współudział w umacnianiu państwowości, stworzy możliwość zadbania o naszą, nie z eksportu kulturę, będzie sprzyjała promocji dorobku polskojęzycznych Litwinów, aby w ślad za Czesławem Miłoszem stali oni częścią składową kultury litewskiej z wynikającą stąd konsekwencją ochrony i promocji ich dorobku jednoczesnie z dorobkiem litewskojęzycznych Litwinów.
***
Trudno byłoby oczekiwać, iż raptem pod znakiem Pogoni rozwinie się masowy ruch litewskich Polaków na rzecz swojej Ojczyzny, Litwy - obrony jej dobrego imienia i promocji. Tym niemniej każdy, kto ma wolną myśl i możliwość nieskrępowanego działania – winien temu sprzyjać i ku temu dążyć. Innej drogi nie ma. Tym bardziej, iż historia Litwy jest niezwykle interesująca, Litwa jest piękna, a Wilno cudowne.
Dlaczego więc mielibyśmy tego nie kochać i temu się nie poświęcać?