…Zaszedł bowiem podczas ostatniej wojny ciekawy paradoks historyczny na terenie Wschodniej Europy. Od Petsamo po Morze Czarne, wszystko co było demokratyczne z pochodzenia, a więc narody chłopskie jak Białorusini, Ukraińcy oraz te państwa, które zdobyły sobie niezależność niejako „rękami czarnymi od pługa”, Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, uznały za wroga nr 1 - Związek Sowiecki. W jednolitym łańcuchu; jedynie „szlachecka” Polska i „kapitalistyczne” Czechy za wroga nr 1 uznały Trzecią Rzeszę, a z Sowietami zawarły przymierze. Józef Mackiewicz. O pewnej, ostatniej próbie i o zastrzelonym Bubnickim. Kultura, 1954

Przed kilku laty jeden naszych przyjaciół w czasie kolejnej akcji pobudzania napięć na tle narodowościowym, zorganizowanej na łamach „Kuriera Wileńskiego” pytał nas jak powyżej z nadzieją, że te postkomunistyczne pismo, będące kontynuacją „Czerwonego Sztandaru”, (który zdaniem Tadeusza Konwickiego robił z duszą człowieka to, co hitlerowcy robili z jego ciałem) wreszcie przestanie istnieć. Niestety, przede wszystkim dzięki ogromnym dotacjom z budżetu Polski, te cuchnące odorem sowieckiej przeszłości pismo nadal jeszcze istnieje, szkodzi, demoralizuje i dezorientuje, mimo że tak naprawdę nie ma nic wspólnego z autentyczną prasą.

Co więcej, redakcja głośno i z tupetem się domaga dotacji z budżetu Litwy, mianując siebie nawet „dziennikiem polskiej mniejszości narodowej”!?

 W związku z powyższym warto odnotować, iż na Litwie od ponad 20 lat od chwili  ogłoszenia niepodległości żadne instytucje, pisma czy organizacje, powołujące się na swój komunistyczny czy sowiecki rodowód nie były i nie są wspierane. Co więcej, rządzący politycy i społeczeństwo  uważają, iż sowiecka okupacja była aktem przestępstwa wobec Litwy, porównywalnym do hitlerowskich przestępstw. Dlatego „Kurier Wileński” publicznie przedstawiający się od lat jako następca i kontynuator „Czerwonego Sztandaru”, który był jednym z ważnych mechanizmów tej okupacji, mającej za cel sowietyzację litewskich Polaków i, jak się później okazało – ukierunkowywanie ludności polskiej na konfrontację z władzami i ludnością kraju – z budżetu państwa finansowany być nie może. Tym bardziej, iż politykę konfrontacji i pobudzania napięć na tle narodowościowym te postkomunistyczne pismo kontynuuje nadal.

Po drugie – jest to pismo prywatne i nie ma żadnych podstaw do mianowania siebie „dziennikiem polskiej mniejszości narodowej” chociażby z tego powodu, iż na jego łamach nie ma miejsca na dyskusje, wymianę zdań, a jedynie pobudzanie napięć i  gloryfikacja równie nieodpowiedzialnych i zdemoralizowanych aktualnie rządzących na Ziemi Wileńskiej działaczy oraz wypady wobec każdego, kto ma inne zdanie i inaczej ocenia rzeczywistość.

 Po trzecie – jeżeli redakcja i właściciel pisma głośno się domagają środków budżetowych na rzekomą działalność wydawniczą, to powinni przede wszystkim  przedstawić społeczeństwu informację o wszystkich źródłach i sumach dotowania – co się robi za ogromne sumy, przekazywane z budżetu Polski, co z pieniędzmi z samorządu rejonu wileńskiego, gdzie na ten cel przeznaczono nawet 1,5 miliona litów, jakie sumy wpływają z innych budżetów samorządowych itp.

I po czwarte – trzeba pamiętać, że na całym świecie płaci się za pracę i pozytywny wynik. Nigdy za szkodnictwo, demoralizowanie i dezorganizację ludności.

***

Miejmy więc jednak nadzieję, że kiedyś  na zawsze i bezpowrotnie przestanie się ukazywać „Czerwony Sztandar – Kurier Wileński” oraz inne postkomunistyczne polskojęzyczne pisma. I wtedy wszyscy będziemy nareszcie mogli świętować początek odrodzenia litewskich Polaków – u siebie, na swojej Ojczyźnie – Litwie.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com