…Wobec zazębienia interesów międzynarodowych, nie ma już dziś miejsca na suwerenności państwowe starego typu. Jeżeli jakiś naród chce pozostać suwerennym, winien rozumieć, że taka możliwość istnieje jedynie przez integralne włączenie się do wolnego świata. …Musimy zdać sobie sprawę, że zachodzi wielki proces przejścia od dotychczasowego „adwokatowania” interesom narodowym, do „adwokatowania” interesom ludzkim. Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji, 1962

Te znane staropolskie przysłowie jest dotychczas używane dla podkreślenia, że dane słowo, bez względu na późniejsze okoliczności, powinno być dotrzymywane. A opis anegdoty, która to dała podstawę do zaistnienia przysłowia,  po raz pierwszy został zapisany przez Wacława Potockiego jako Mazur z kobyłą w zbiorze Iovialitayes opublikowanym w odległym 1747 roku, której głównymi bohaterami są szlachcic Jakub Zaleski,  król Jan III Sobieski i kobyłka. 

A więc - pewnego razu szlachcic spod Łukowa, Jakub Zaleski, przyjechał konno do Warszawy, bowiem chciał wyprosić u Jana III Sobieskiego starostwo po swym zmarłym bracie. Króla na zamku nie było, bawił na polowaniu. Zaleski, szukając w puszczy myśliwych, natknął się na dworzanina. Zapytany przez niego, co będzie, jeśli król nie przychyli się do prośby o urząd wójta, odparł: to niech w ogon moją kobyłę pocałuje.

Kiedy szlachcic znalazł się przed obliczem króla, rozpoznał w nim przypadkowego dworzanina. Władca jeszcze raz zapytał, co będzie, jeśli Zaleskiemu nie przyzna starostwa. Ten wtedy rzekł: Słowo się rzekło, kobyła u płotu.

Króla rozbawiła śmiała odpowiedź, udzielił zgody, a słowa te, obecnie uważane za przysłowie, dotrwały do dnia dzisiejszego.
***
Dlaczego przypomniało nam się  właśnie te przysłowie i akurat teraz? Wszystkiemu, niestety, jest winien ten unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, który bez uzgodnienia z Radkiem Sikorskim ustalił, że zapisywanie nazwisk litewskich obywateli mówiących po polsku wyłącznie literami litewskiego alfabetu nie ogranicza prawa Unii Europejskiej w zakresie swobody podróżowania.

I jakby wszystko jest jasne.

Ale akurat zupełnie niedawno Radek Sikorski solennie obiecał, że Litwy nie odwiedzi, dopóki nie pozwoli ona członkom polskiej mniejszości na używanie litery "w" oraz ć, ł, ń, ś i ź w oficjalnych dokumentach jak paszporty. A odwiedzić chce i musi, bowiem w świetle decyzji unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu wyszedł na nieodpowiedzialnego warchoła, który, jak się okazało, bez powodu truje i psuje stosunki z sąsiadem i strategicznym partnerem, jakim jest właśnie nasze państwo. Po drugie, trzeba przyjechać również po to, aby, wzorem pryncypała, np. w Mejszagole  podziękować za ten złoty order, który niedawno jemu,  rzekomo w imieniu litewskich Polaków, wręczył były sekretarz partyjny „Czerwonego Sztandaru” i wychowanek Moskiewskiej Akademii Politycznej przy KC KPZR M. Mackiewicz –„za krzewienie polskości na Litwie”. Trzeba też korzystając z okazji zaagitować lud, aby chętniej i raźniej przyjmował Kartę Polaka, świadczącą, że jej posiadacz należy do Narodu Polskiego. Bo przy braku stosownych wyjaśnień i ponagleń  słabo wykształcony polski lud wileński, posiadający obywatelstwo Litwy, ślepo wierzy w to, co jest zapisane w Konstytucji Litwy – że wszyscy obywatele Litwy należą do Narodu Litewskiego. Tym bardziej, że gdzieś jeszcze widocznie słyszał albo wydukał  słowa Michała Romera, który odrzucał przede wszystkim stanowczo traktowanie Polaków litewskich, jako rzekomo „odłamu Narodu Polskiego, zamieszkałego na Litwie” ( http://www.pogon.lt/historia/292-michal-romer-dwie-teorie-o-polakach-litewskich.html).

Co prawda plan przedsięwzięć, w celu zwiększenia wręczalności Karty Polaka, treść którego jest dziś  przekazywana z ust do ust, jak się zdaje ma sytuację znacznie poprawić. Bowiem jeżeli od września br. stypendium Semper Polonia będzie przyznawane tylko tym studentom, którzy nie tylko sami z wdzięcznością przyjęli Kartę Polaka, ale również ich bliższa i dalsza rodzina z prostej i bocznych linii – ambasador Janusz Skolimowski, wychowanek Moskiewskiego Instytutu Sowieckiej Dyplomacji, będzie mógł w charakterystycznym jemu z minionej epoki stylu raportować o przedterminowym wykonaniu planu. Może też najwyraźniej wtedy liczyć, iż również otrzyma złoty order z rąk samego M. Mackiewicza – ”za krzewienie”.

Ale co z honorem Radka Sikorskiego, który dla Polaka, jak wiadomo jest najważniejszy, bo przecież słowo się rzekło?

Jak się nam zdaje w tej niezwykle trudnej sytuacji honor Radka Sikorskiego może uratować jedynie jego męska decyzja i  postępowanie zgodnie z wyżej wymienionym przysłowiem. A czy pocałuje pod czy w ogon – w warunkach demokracji dajmy jemu  prawo na swobodę szczegółowego wyboru. I jak nam się zdaje, nie musi to być aż tak nieprzyjemne, bowiem kobyła (koń) jest fragmentem herbu Litwy, która przez wieki była strategicznym partnerem Polski, za wyjątkiem niektórych okresów, w tym w okresie sprawowania funkcji szefa MSZ przez Radka Sikorskiego.

 Witaj więc nam w Mejszagole, Radku Sikorski. Czeka tu na ciebie awepelowska hałastra …i kobyła u płotu. Słowo przecież się rzekło.
***
A propos krzewienia polskości na Litwie, za co Radek Sikorski został nagrodzony orderem ze szczerego złota, mimo że lud żyje w kryzysie i biedzie. Jeżeli „krzewienie polskości” a’ la Radek Sikorski w komitywie z M. Mackiewiczem, Cz. Okińczycem, W. Tomaszewskim i J. Kwiatkowskim będzie kontynuowane – coraz więcej litewskich Polaków będzie się wstydziło przyznać do powiązań z jakąkolwiek polskością, co już wyraźnie widać według stanu szkolnictwa z polskim językiem nauczania. I z tego powodu przyspieszenie przyjazdu na Litwę jest dla Radka Sikorskiego szczególnie wskazane,  z zachowaniem, oczywiście, procedury honorowych przeprosin, jak powyżej. (zh)
 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com