…Jestem za ścisłością, gdyż wydaje mi się, że jedynie prawda jest ciekawa. Ale jednocześnie prawda jest z reguły bardziej bogata i wielostronna, i barwna, niż wykoncypowane jej przeróbki. Józef Mackiewicz

12 lipca br. prezydent D. Grybauskaitė przeprowadziła  konferencję prasową, informując zgromadzonych dziennikarzy o swojej działalności w ciągu trzech lat od chwili objęcia urzędu. Była mowa o renowacji domów, o pracy kierownika inspekcji podatkowej, o budowie terminalu gazu itp. Oglądając konferencję w Internecie, odnosiło się wrażenie, iż młodzi, a mający widocznie doświadczenie z wcześniejszych konferencji dziennikarze, starają się zadać nie sprawiające kłopotu pytania, wyłącznie dbając o robienie dobrego wrażenia na prezydent i wcale się nie troszcząc o poszukiwanie prawdy i sumienne pełnienie  swojej misji, polegającej na kontroli i krytycznej ocenie działalności władzy.

Właśnie dlatego nie wpisuję się na listę chętnych wzięcia udziału w tego rodzaju spotkaniach z urzędnikami państwa, utrzymywanymi z naszej kieszeni, a którzy mówią dużo i o wszystkim, a prawie nigdy o swoim bezpośrednim konstytucyjnym obowiązku. W przypadku prezydent – o polityce zagranicznej, o stanie i umacnianiu państwa oraz bezpieczeństwie jego obywateli. A i siwa moja głowa nie pasowałaby do grona wesołych małolatów, dla których samo uczestnictwo w tego rodzaju konferencjach jest rzeczą najważniejszą…

Zresztą obecne możliwości techniczne pozwalają pytać, nie biorąc bezpośredniego udziału w tego rodzaju spotkaniach. Zapytajmy więc prezydent odnośnie jej wywiadu, udzielonego  tygodnikowi „Veidas”w końcu roku 2010, kiedy to po ponad roku jej rządów  oświadczyła, iż  „tampame oligarchų ir nusikalstamo pasaulio valdoma valstybe” http://www.delfi.lt/news/daily/lithuania/dgrybauskaite-tampame-oligarchu-ir-nusikalstamo-pasaulio-valdoma-valstybe.d?id=40333815 (stajemy się państwem, rządzonym przez oligarchów i świat przestępczy), co bez wątpienia zaowocowało kolejnymi falami emigracji. Dlatego nie z   próżnej ciekawości,  a z  obowiązku pytamy prezydent  o aktualny stan państwa  - już nie jesteśmy, w dalszym ciągu stajemy się, czy tez ostatecznie staliśmy się  państwem, rządzonym przez oligarchów i świat przestępczy?

Miejmy nadzieję, iż prezydent zechce odpowiedzieć na powyższe pytanie, tym bardziej iż jest to pytanie zasadnicze, wynikające z jej konstytucyjnych obowiązków, a wszystkie instytucje i urzędy, w których gestii leży troska o wewnętrzne i zewnętrzne bezpieczeństwo kraju, są jej bezpośrednio podporządkowane.

***
Niedawno przez przypadek wypadło oglądać fragment audycji, poświęconej tragedii dziewcząt, uprowadzanych przez przestępczy  świat w celu seksualnego wykorzystywania. Z reportażu wynikało, iż  postępowanie „gospodarzy” i nowobogackich klientów z nimi ma wszelkie znamiona zezwierzęcenia i zbydlęcenia , celem którego jest złamanie najmniejszego oporu, pozbawienie wszelkiej myśli o własnej ludzkiej godności, aby już nigdy więcej nie odważyły się podnieć głowę…

Pomyślałem wtedy o naszym kraju. Kiedy to do niedawna spawacz, a dziś tzw. polityk wszystkich nas nazywa „безмозглые”, gdy inny utrzymywany z kieszeni podatnika osobnik, wykazujący się wszelkimi oznakami niestabilności emocjonalnej, gdzie się tylko da bezkarnie upowszechnia pomówienia i oszczerstwa o Litwie; kiedy 240 osobowy uzbrojony po zęby oddział na oczach całego kraju napada na bezbronnych ludzi i zabiera im dziecko; kiedy kierownicy państwa nie reagują na łamanie Konstytucji  i prawa,  ignorują obywateli, nie odpowiadają na ich listy i propozycje – czy nie jest to również sposób i droga, abyśmy się nie odważyli podnieść głowę, abyśmy utracili wszelką ludzką i obywatelską godność, obojętnie obserwując  poniżanie nas wszystkich i naszego państwa?  I czy będziemy mogli później spojrzeć nawzajem sobie w oczy, jeżeli dziś nie staniemy w obronie jego godności i dobrego imienia?

***
Niedawno,  w czasie otwarcia jednej z wystaw zaczął nam prawić ostre reprymendy  jeden z popleczników A. Zuokasa dlatego, iż znaleźliśmy się wśród sympatyków Drąsos kelias obok Neringi Venckiene. Zapytaliśmy więc wprost – a czy jest jego zdaniem w porządku, że stolicą państwa o unikanej i wyjątkowo bogatej historii  aktualnie kieruje osoba z kryminalną przeszłością, a jego koledzy, liderzy koalicyjnych partii, gdzie tylko się da szkodzą dobremu imieniu Litwy? Przy tym przeciwko jednemu z nich – spawaczowi, aktualnie jest prowadzone śledztwo,  co prawda w coraz bardziej spowalnianym tempie. Bowiem wszystkie siły prokuratury widocznie rzucono przeciwko prawniczce N. Venckiene, która najwyraźniej zasługuje co najmniej na moralne poparcie za dramatyczną obronę swojej rodziny i jej dobrego imienia. W odróżnieniu od nowobogackiego spawacza, koalicjanta A. Zuokasa, uważającego, iż wszyscy, za wyjątkiem jego samego, jesteśmy „безмозглые”.

Jesteśmy ludźmi i obywatelami i w pewnych momentach mamy za obowiązek dokonywać różnego rodzaju wyborów. Dzisiaj chodzi o dokonanie  nieformalnego moralnego wyboru, wyboru wartości i zadecydowania co jest naszemu sercu bliższe – była wykładowczyni marksizmu – leninizmu z partyjnej szkoły, wyszkolona w latach sowieckiej okupacji w Leningradzie i Moskwie, czy tez młoda o wysokiej kwalifikacji prawniczka, wychowana w niepodległej Litwie na Uniwersytecie Wileńskim, jednocześnie tradycyjna kobieta i matka na wzór legendarnej Biruty broniącej rodzinnego ogniska.

I właśnie te nieformalne wewnętrzne samookreślenie się każdego z nas zadecyduje nie tylko o trybie naszego przyszłego myślenia i postępowania, ale też o losie państwa oraz dynamice jego rozwoju. I czy nadal będziemy stanowić post sowieckie społeczeństwo z odpowiednio ustawianymi kierownikami, czy też na rzeczy samej, a nie na słowach tylko, zaczniemy budować obywatelskie państwo prawa.

Ale dla krytycznie nas oceniającego działacza najważniejsze jest bycie w politycznym stadzie i trzymanie się obowiązujących tam prawideł politycznej poprawności oraz wierności systemowi i układowi – nie narodowi i nie państwu. Natomiast moralność, prawda, uczciwość i porządność  najwyraźniej nie stanowią dziś dla niego  już  żadnej wartości.

***
10 stycznia b.r. na łamach „Rzeczpospolitej“ ukazała się publikacja Jerzego Haszczyńskiego „Starszy brat, młodszy brat, wielki brat”, pomawiający Litwę o promoskiewskie sympatie, która rzekomo wspólnie z Rosją zagraża Polsce. Celem takiej oszczerczej publikacji bez wątpienia było  pobudzanie antylitewskiej histerii w Polsce.  http://www.pogon.lt/artykuly-dyskusja/584-brudna-bomba.html

18 lipca b.r. ten sam Jerzy Haszczyński na lamach tejże Rzeczypospolitej w publikacji „Atomowa gra o suwerenność” zachęca polskich polityków do wspólnego z Litwą frontu przeciwko monopolowi energetycznemu Rosji. Bez wątpienia słusznie.

Jest tylko problem z określeniem, który Haszczyński jest prawdziwy – prowokacyjnie pobudzający nacjonalizmy i niechęci z 10 stycznia czy malowany przyjaciel z 18 lipca?

Jest to zaledwie jeden z wielu wyrazistych przykładów  głębszych negatywnych tendencji w środkach masowego przekazu w krajach postkomunistycznych, gdzie dziennikarze i media prześcigają się nie w kontrolowaniu poczynań władzy i rządzących polityków, a w próbach  podlizywania się i dostosowywania się do ich nastrojów i zamiarów, nawet  tych najbardziej nikczemnych, głupich i pozbawionych  perspektywy. A fakt, że R. Sikorski zdołał zaprowadzić stosunki z krajami na  terytorium historycznego Wielkiego Księstwa Litewskiego w ślepy zaułek – tez dowodzi, iż jest w tym wielka zasługa właśnie zachaszczonych i niekrytycznych środków masowego przekazu.

Ten sprzeczny z misją dziejową dziennikarstwa i środków masowego przekazu proces  zachaszczania wolnego słowa, niezwykle zniekształca  rzeczywisty obraz oraz oblicza uczestników przestrzeni informacyjnej, wypacza niezależną myśl i naszą świadomość. A jego najbardziej wyrazistym przykładem i najwyższą koncentrację bez wątpienia znajdujemy dziś, niestety,  na Ziemi Wileńskiej, gdzie „wierna służba” dla  zorganizowanej grupy, występującej  pod płaszczykiem  partii i jej kacyków, osiągnęła niespotykany w Unii Europejskiej poziom, prowadzając wręcz do psychicznych zmian u ludzi, poddawanych wieloletnim antykonstytucyjnym zmonopolizowanym informacyjnym naciskom.

***
Mówiąc o roli środków masowego przekazu, partii i zorganizowanych grup, nie sposób pominąć obowiązku  każdego człowieka i obywatela, w szczególności ubiegającego się o wysokie stanowisko, do samokrytycznej oceny osoby własnej. Trudno było by się zgodzić z tym, iż osoba ciągnąca za sobą ogon ideologicznej, agenturalnej lub kryminalnej przeszłości  ma prawo dać zgodę i usprawiedliwić zajęcie ważnego stanowiska, związanego z reprezentowaniem panstwa i narodu tylko dlatego, iż uzyskała poparcie zorganizowanej grupy czy partii, albo że się jej udało ukryć niewygodne fakty życia i oszukać wyborców poprzez manipulacje z udziałem środków masowego przekazu.

Jest to jak dotychczas temat tabu, a który powinien być obecny w naszym życiu jako dowód obywatelskiej dojrzałości i troski o dobro państwa, również w czasie konferencji prasowych, dziś ignorancko przeprowadzanych jedynie na niby.  Publicznie zadane pytanie na wzór – a czy pani (pana)zdaniem,  ma pani (pan) moralne prawo zajmować stanowisko, reprezentujące nasze państwo  oraz czy pani (pana) osoba nie przynosi ujmy naszemu krajowi – wielu wprowadziłoby w zamieszanie. 
Chodzi tu bowiem o sferę prawdziwej polityki, związanej z odpowiedzialnością i osobistą kulturę  ludzką  wyższego rzędu,  które dla osób dążących do posiadania i piastowania stanowisk za każdą cenę są, niestety, obce i niezrozumiałe. Co z kolei  wyraźnie hamuje rozwój państwa i obywatelskiego społeczeństwa, a stan naszego kraju po 22 latach niepodległego bytu – są temu dowodem.

 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com