…Wobec zazębienia interesów międzynarodowych, nie ma już dziś miejsca na suwerenności państwowe starego typu. Jeżeli jakiś naród chce pozostać suwerennym, winien rozumieć, że taka możliwość istnieje jedynie przez integralne włączenie się do wolnego świata. …Musimy zdać sobie sprawę, że zachodzi wielki proces przejścia od dotychczasowego „adwokatowania” interesom narodowym, do „adwokatowania” interesom ludzkim. Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji, 1962

W końcu roku 2011 Wydawnictwo Instytutu Historii Litwy wydało książkę  Vitalii Stravinskienė „Tarp gimtinės ir tėvynės: Lietuvos SSR gyventojų repatriacija į Lenkija (1944 – 1947, 1955 – 1959 m.) ( Między krajem rodzinnym  i Ojczyzną: repatriacja mieszkańców Litewskiej SRR do Polski ( lata 1944 – 1947, 1955 – 1959).

Autorka podjęła się ambitnego dzieła i mało zbadanego tematu i, jak nam się zdaje, dokonała głębokiej i wszechstronnej analizy procesu, warunków i konsekwencji ewakuacji, głównie ludności polskiej (ale również żydowskiej) z Litewskiej SSR na tle podobnych procesów w innych krajach, które się znalazły w sowieckiej strefie okupacji.

 Jak zaznacza Vitalija Stravinskienė, ewakuacja ludności polskiej z Litwy była bezpośrednio związana z przymusowym wysiedleniem ludności niemieckiej z t. zw. Ziem Odzyskanych i przesiedlaniem ludności litewskiej z  PRL na Litwę, jak też z Litewskiej SRR do PRL tych grup ludności, które zostały przesiedlone przez Niemców z Suwalskiego w czasie wojny.

  Bardzo ważne, że autorka nie ograniczyła się do samego procesu ewakuacji, dokonując przeglądu tych zmian, które z decyzji władz następowały po wyjeździe miejscowej ludności, odnotowując w tym kontekście imigrację do Wilna i okolic setek tysięcy ludności z Rosji, Białorusi i innych republik sowieckich, czy sprowadzanie słabo znających język polski przyszłych nauczycieli do szkół z polskim językiem nauczania z Białorusi, kiedy to w poszczególnych grupach Instytutu Nauczycielskiego stanowili oni ponad połowę kontyngentu, a  gdzie  o znajomości języka litewskiego nie mogło być nawet mowy.

Ciekawe, że jeszcze w latach 1958 – 1959 wśród kierownictwa rejonu solecznickiego nie było ani jednej osoby znającej język litewski. Używano w mowie i na piśmie wyłącznie języka rosyjskiego.
Odnotowuje również „dobrodziejstwa” Ławrentija Berii  czy Nikity Chruszczowa, dla których szkoły i programy w tym czy innym języku oraz ludzie tej czy innej narodowości były jedynie narzędziem do przyśpieszania sowietyzacji ludności.

 Wczytując się w dzieło Vitaliji Stravinskienė po dziesięcioleciach dopiero się można dowiedzieć, iż obserwowane przez nas w dzieciństwie festiwale litewsko – białoruskiej „wieczystej przyjaźni” u zbiegu Wilii i  Szałnojci w naszej małej ojczyźnie, gdzie dziś po raz pierwszy w historii WKL i Litwy stanęła  wysokokolczasta granica – też były realizacją któregoś z punktów postanowienia partii o integracji nas wszystkich w obozie socjalistycznym.  Jest to jeszcze jednym dowodem, że nić się nie działo tak sobie - wszystko było sterowane, pod ścisłą kontrolą i nadzorem.

Wszystkie te odległe już dziś procesy przemieszczenia ludności bez wątpienia mają bezpośredni wpływ na to, co się dziś  dzieje w środowisku litewskich Polaków, którego skład, kraj pochodzenia, obywatelska orientacja  i polityczna polonizacja mogą być przedmiotem kolejnych badań i prac naukowych.

 Książka zawiera obszerną listę literatury źródłowej i dokumentów, listę wywiezionych dzieł sztuki,  mało znane szerszemu czytelnikowi zdjęcia urzędników i działaczy, którzy w ten czy inny sposób wpływali na przebieg dwukierunkowej ewakuacji, stając się tym samym niezwykle ważnym przyczynkiem na drodze głębszego poznawania historii Litwy ze szczególnym uwzględnieniem jej południowo – wschodniej części.

***
Tym niemniej z jednym problemem, jak nam się zdaje, Vitalija Stravinskienė nie dała rady, mimo że próbuje to czytelnikowi wyjaśnić. Naszym zdaniem – nieprzekonywująco. Chodzi o tytuł dzieła. Po pierwsze o repatriacji można mówić jedynie w stosunku do tej części ludności, która z Żeligowskim czy później w okresie międzywojennym przybyła na Litwę i tu została. Ale była to zdecydowana mniejszość i do niej nie pasuje pojęcie „między krajem rodzinnym i ojczyzną”. Natomiast w stosunku do miejscowych litewskich Polaków, którzy stanowili większość emigrantów, nie pasuje wręcz nic – ich  krajem ojczystym i Ojczyzną była Litwa, a udawali się  oni w obce im strony. Zresztą i „Układ pomiędzy Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego a Rządem Litewskiej Socjalistycznej Republiki Rad dotyczy ewakuacji…” z dnia 22 września 1944 roku mówi jedynie o ewakuacji, nigdzie  nie wymieniając słowa „repatriacja”.  Nigdy jak dotychczas również nam nie przyszło spotkać określenia, iż litewscy Polacy wyjechali do ojczyzny czy ojczystego kraju. Ale zawsze -  „wyjechali do Polski”. Tak określali ten proces ci, co pozostali na Litwie, jak również ci, co Litwę porzucili. Jak widać powszechnie używane nienaukowe określenie tego procesu zaciążyło również i na opinii autorki książki.

***
Vitalija Stravinskienė „Tarp gimtinės ir tėvynės: Lietuvos SSR gyventojų repatriacija į Lenkija (1944 – 1947, 1955 – 1959 m.). Vilnius, Lietuvos istorijos institutas. 2011. UDK 325.2(474.5)(=162.1)(091) St296, stron 511, książka do nabycia w Instytucie Historii Litwy (http://www.istorija.lt/html/leidyba.html )

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com