Na początku października 2011 odbyliśmy z żoną podróż po kilku krajach Europy, a mianowicie odwiedziliśmy Austrię, Szwajcarię, Lichtenstein i Portugalię. Odwiedzenie zachodniej Austrii i wschodniej Szwajcarii, a w szczególności Lichtensteinu, wiąże się z wspomnieniami z wojen, jakie objęły Europę, ale nie tknęły tych miejsc, które odwiedziliśmy. Jak to jest możliwe, aby w Europie były takie miejsca?
Szwajcaria jest znana ze swej neutralności i wszystkie strony konfliktu celowo ją oszczędzały, bo tak było wygodniej. Austria to kraj Hitlera i kraj, z którego o dziwo, pokojowo wycofał się w 1955 r. okupant, czyli ZSRR. Natomiast Lichtenstein to maleńkie ksiąstewko, praktycznie znajdujące się raz w Austrii a raz w Szwajcarii, w zależności od koniunktury.
W Lichtensteinie jest drugi najwyższy dochód ludności w świecie, wynoszący aż 141,000 dol./głowę. Tylko Qatar ma większy, bo 170,000 dol. To jest 3 krotnie większy od dochodów Amerykanów i 7-8 razy więcej od dochodów Polaków w przeliczeniu według cen koszyka typowych zakupów. W tej części Europy, w sensie geograficznym w „pępku” Europy panuje jakby „raj.”
Przejeżdżając ulicami Vaduz, stolicy wspomnianego ksiąstewka, zauważyłem wielką polską flagę, zdobiącą bardzo elegancką willę na drodze do pałacu Księcia. Okazało się, że tu mieszka honorowy konsul Polski Thomas Zwiefelhofer (przy ulicy Lettstr. 8), swego czasu student Wiesława Piechockiego, który w tym kraju wykłada języki obce. Konkretnie uczy po niemiecku łaciny i francuskiego, a jak trzeba to i angielskiego i włoskiego. Myślę, że jakby poproszono to by nie odmówił uczenia polskiego i rosyjskiego a może nawet i japońskiego. Mój przyjaciel był swego czasu operatorem wieży Babel.
W Portugalii byliśmy po raz trzeci. Tym razem odwiedziliśmy Vilamourę nad Morzem Śródziemnomorskim. Wygłosiłem tu 3 referaty na międzynarodowej konferencji, jeden na temat „Od Portugalskiej do Wirtualnej Globalizacji.” Dużo się mówi o globalizacji obecnie, zapominając, że w ostatnich 500 latach mieliśmy następujące sześć globalizacji; Portugalską, Brytyjską, Zachodnią i Sowiecką, Korporacyjną i Wirtualną. Za Brytyjskiej Globalizacji podróżowaliśmy w XIX w. nawet bez wiz. Natomiast obecna Korporacyjna Globalizacja mobilizuje poprzez Internet (Globalizacja Wirtualna) 99% ludzi „oburzonych” samowolą Wall Street-1%.
W USA okupowanie Wall Street przez bezrobotnych jest pomijane w wiadomościach w głównych kanałach. Dopiero trzeba było przyjechać do Portugalii, aby w kanale Russia Today, dowiedzieć się, co słychać na Wall Street! Okazało się, że zaczęto aresztować demonstrantów, bowiem utrudniają sprzątanie parku. Kiedy panowała Arabska Wiosna, amerykańskie kanały TV pełne były reportaży. Okazuje się, że Nowy Jork jest za daleko. Żyjemy w ciekawych czasach. Może nawet za ciekawych. Mnie osobiście ciekawi, co z tego „oburzenia” wyniknie? Wątpię. by rozeszło się „po kościach.”