…Najcharakterystyczniejszą cechą systemu komunistycznego jest natomiast totalna niewola ludzkiego ducha, zniewolenie ludzkiej myśli, ludzkiego intelektu. Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji, 1962

WILNIANIE ZASŁUŻENI DLA LITWY, POLSKI, EUROPY I ŚWIATA

Autor Eugeniusz Szulborski

Autor publikacji Eugeniusz Szulborski, urodzony w Zalesiu Nowym, jest absolwentem historii na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej - Curie w Lublinie. Mieszka i pracuje w Białymstoku. Długoletni nauczyciel i organizator białostockiego Nauczycielskiego Klubu Literackiego. Poeta, prozaik, satyryk; zajmuje się też historią regionu. W Galerii im. Sleńdzińskich pracuje jako adiunkt w dziale archiwum.

 
 
Sleńdzińscy to polski ród szlachecki zagnieżdżony w Wilnie i jego okolicach. W kulturze polskiej pozostawił twórczość artystyczną, która dała początek galerii ich imienia, funkcjonującej w Białymstoku.
Znany z imienia protoplasta rodu Marcin Sleńdziński (1754-1830) s. Ignacego, był kupcem towarów jedwabnych. W 1812 r. był ławnikiem w Wilnie, później skarbnikiem i burmistrzem tego miasta. W mieście tym miał dwa domy, jeden z nich przy ulicy Wielkiej 203. Z małżeństwa z Katarzyną z Wojciechowiczów (1774- l830) miał trzech synów i sześć córek. Synowie to: Mikołaj Jan (1789- 1845), Aleksander Józef (l803- l878) i Jan Stanisław (1810- przed 1830 r.). Córkami Marcina były: Helena (1789-1821) po mężu Jocz, Zofia (l796-?) po mężu Frąckiewicz, Elżbieta Antonina (1797-?), Juliana Wiktoria (1799-?), Katarzyna Rozalia (1800-?), Izabela Franciszka (1804-?).

Aleksander Józef Sleńdziński s. Marcina od 1819 r. był studentem Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Wileńskiego. Pod kierunkiem Jana Rustema (1762-1835) studiował malarstwo i rysunek, u Kazimierza Jelskiego (1782-1867) rzeźbę. Jan Rustem był znanym portrecistą, malarzem scen rodzajowych, obrazów realistycznych i historycznych, projektował kostiumy i dekoracje teatralne. Kazimierz Jelski to architekt, autor klasycystycznych rzeźb i nagrobków. A. J. Sleńdziński uczestniczył w jego zajęciach z architektury.


Aleksander Józef Sleńdziński żonaty z Karoliną Korgowdówną (1812-1883) miał ośmioro dzieci: Wiktorię Felicję (1835-?), Wincentego Leopolda (1837-1909), Katarzynę Izabelę (1841-?)1, Aleksandra Jana (po 1841-1881), Johannę Ludgardę (1844-?), Stanisława, Antoninę (1855-?), Marię (1858- 1859). Malarz mieszkał w kilku miejscowościach w kowieńskiem, m.in. w Borcianach i Bajoryszkach. Przyjaźnił się z Józefem Ignacym Kraszewskim (1812-1887) i Stanisławem Moniuszką (1819-1872), mieszkającym w Wilnie w latach 1840-1848. Aleksander Józef Sleńdziński był też muzykiem, członkiem sekstetu, grał na czekanie, instrumencie typu wschodniego. Instrument ten nosiło się w postaci laski z rączką na kształt kilofa. W latach 1851-1855 Aleksander Józef Sleńdziński przebywał w Czerwonym Dworze. Jedni twierdzą, że był tam nauczycielem u Benedykta hrabiego Tyszkiewicza, inni, że studiował malarstwo pod jego kierunkiem albo, że korzystał z jego mecenatu. Właśnie w Czerwonym Dworze zaprzyjaźnił się z malarzem Albertem Zamettem. Nie był więc sam u hrabiego Tyszkiewicza. W Czerwonym Dworze w tych latach namalował "Drogę Krzyżową" i kilka innych obrazów do miejscowego kościoła. Wykonał też portret proboszcza i architekta Wincentego Cezarego Anichiniego. O losie tych obrazów trudno coś powiedzieć. A. J. Sleńdziński malował też do kościołów wileńskich: "Matkę Boską z Dzieciątkiem" do kościoła św. Teresy, "Św. Cecylię" do kościoła Dominikanów. Zajmował się portretowaniem zbliżonym do techniki Jana Rustema. Spod pędzla I. A. Sleńdzińskiego wyszedł "Portret J. Frąckiewicza", znajdujący się dziś w Galerii im. Sleńdzińskich w Białymstoku, "Portret Andrzeja Śniadeckiego" (1843), "Studium portretowe" (1860) i "Męskie studium portretowe" (1869, dziś w Litewskim Muzeum Sztuki). Nie wiemy czy przetrwały wojny lub gdzie są: "Portret Hieronima Przeciszewskiego" (kiedyś był w majątku Cytowiany), "Portret matki" (1849) i "Portret córki". "Autoportret" i "Portret żony Karoliny" (oba z 1849 r.) są w Galerii im. Sleńdzińskich.

W okresie pobytu w Borcianach i Bajoryszkach A. J. Sleńdziński zbliżył się do maniery prac Dawida Teniersa (1610-1690). Powstały wtedy naturalistyczne sceny rodzajowe, ołówkiem uchwycone typy chłopów i mieszczan, m.in. "Grupa wieśniaków w karczmie", "Tańce wieśniaków", "Modlący się wieśniacy". Dziś są one w Centralnej Bibliotece Litewskiej Akademii Nauk. Niektóre prace A. J. Sleńdzińskiego nawiązują do polskich powstań narodowych np. "Pielgrzym" (l854), "Żebrak u krzyża" (1870). Znajdują się one w Litewskim Muzeum Sztuki w Wilnie. Tematyka tych prac sugeruje, że prawdopodobnie bliskie mu były owe zrywy narodowe. Wiemy jednak, że w okresie restrykcji popowstaniowych zabiegał o zaświadczenie urzędowe, że w powstaniu nie uczestniczył.

W 1833 r. Aleksander Józef Sleńdziński ufundował swym rodzicom grobowiec na Cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie. W grobowcu tym sam też został pochowany w 1878 r. Z dzieci malarza syn Wincenty został znakomitym malarzem, Aleksander Jan znanym botanikiem, Stanisław inżynierem dróg i komunikacji.

W 1880 r. do wczesnej wiosny 1881 r. Aleksander Jan porządkował bogate zbiory roślinne. Pracy nie dokończył. Zmarł przedwcześnie i został pochowany w Krakowie na Cmentarzu Rakowieckim.

Stanisław Sleńdziński najmłodszy syn Aleksandra Józefa, był inżynierem dróg i komunikacji. O jego życiu i studiach na dzień dzisiejszy nic nie wiadomo. Prawdopodobnie Aleksander Sleńdziński (Olutek) autor zaginionej pracy magisterskiej o stryju przyrodniku Aleksandrze Janie to syn Stanisława.

Najstarszy syn Aleksandra Józefa Sleńdzińskiego, Wincenty Leopold (1837-1909) był malarzem tak jak ojciec. Urodził się 1 stycznia w Skrebinach koło Wiłkomirska. Wychowywał się nad brzegami Wilii, w Borcianach i Bajoryszkach nad Niewiażą na Żmudzi, w Czerwonym Dworze nad Niemnem. W Wilnie, gdzie Sleńdzińscy mieli swój dom (dziadek Marcin miał ich dwa), Wincenty pobierał pierwsze nauki szkolne. Rysunku i zasad malowania uczył się u ojca, później w pracowni Kanutego Rusieckiego. Wpływ ojca zaważył na kierunku zainteresowań młodego adepta sztuki. W pracach z tego okresu widoczne są wpływy znakomitych artystów, podobnie jak u jego ojca. Władysław Syrokomla (Ludwik Kondratowicz, l823-1862) zaprzyjaźniony ze Sleńdzińskimi posiadał jakąś scenę rodzajową malowaną przez Wincentego w stylu Dawida Teniersa. Z tego pewnie okresu pochodzi rękopis (niestety, ksero) wiersza Syrokomli, znajdujący się w zbiorach Galerii im. Sleńdzińskich. Muzyki uczył się Wincenty u Stanisława Moniuszki. Janina Wiercińska, pisząc o Andriollim wymienia młodych wilnian garnących się do talentu i osobowości kompozytora, między nimi Wincentego Leopolda Sleńdzińskiego 2. J. Wiercińska tak pisze o wpływie S. Moniuszki na środowisko artystyczne Wilna: "Kiedy (Moniuszko) osiedlił się w Wilnie - pisał jego monografista Aleksander Walicki - natychmiast zaczął skupiać wokoło siebie całą muzykalność miejscową. Rozpoczął wszystkich pobudzać do działalności muzycznej, do czego pierwszy dał zachętę i przykład. Więc urządzano wszelkiego rodzaju zabawy muzyczne, grywano po kościołach, dawano koncerty. Dom Moniuszków, dopóki nie opuścili Wilna, był jednym z ognisk skupiających inteligencję, był salonem literackim, muzycznym i artystycznym. Każdy utwór najpierw mu (Moniuszce) pokazywano, dla zasięgnięcia rady i zdania. Był to jak na ówczesne stosunki salon demokratyczny, gdzie mogli się spotykać księża, hrabiowie, urzędnicy, oficerowie, poeci, rzemieślnicy, artyści, hreczkosieje, młodzież ucząca się i Bóg wie kto, do tego wejście było nadzwyczaj łatwe, gdyż nie pociągało za sobą tych wszystkich ceremonii i formalności, jakie w innych salonach są niezbędnymi 3.

Stanisław Moniuszko traktował swych uczniów po przyjacielsku. W jego mieszkaniu nawiązywały się serdeczne przyjaźnie. Na jednym z rysunków z 1856 r. Wincenty L. Sleńdziński utrwalił S. Moniuszkę, siedzącego w fotelu w mieszkaniu przy ul. Niemieckiej (później Słotwińskich) w domu Millera. Rysunek przedstawia próbę zespołu muzycznego z udziałem Bonaldiego, Noskowskiego i innych uczniów Moniuszki.

Studia malarskie w Moskwie rozpoczął W. L. Sleńdziński w 1856 r.4 Do tamtejszej Szkoły Sztuk Pięknych wybrał się w towarzystwie kolegi Michała Elwiro Andriollego (1836-1893). W Moskwie zgłębiał tajniki rysunku i malarstwa. Z tego właśnie okresu pochodzi szkicownik z rysunkami, na podstawie których uznano W. L. Sleńdzińskiego za wytrawnego rysownika. Badacze i miłośnicy twórczości Sleńdzińskiego zauważają, że jako malarz zaszedł znacznie dalej od Andriollego, słynnego ilustratora "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Jeśli już wspomniałem A. Mickiewicza (1798-1855), to warto przypomnieć, że w 1824 r. po opuszczeniu więzienia, mieszkał on u Antoniego Edwarda Odyńca (1804-1885) w Wilnie "w siódmym domu po lewej stronie, licząc od Niemieckiej ulicy na placu ratuszowym". Dom ten był własnością Marcina Sleńdzińskiego. Irena Kołoszyńska w swym szkicu o Wincentym Sleńdzińskim zamieszczonym w "Pamiętniku wystawy" Ludomira Sleńdzińskiego nie jest pewna, czy dom ów należał wtedy do Marcina czy Aleksandra. Aleksander miał wówczas dwadzieścia jeden lat, Marcin zmarł kilka lat później, w 1830 r. Jest więc raczej pewne, że dom nie stał się wcześniej własnością Aleksandra i należał do Marcina Sleńdzińskiego.

Wincenty Leopold Sleńdziński studiował w Moskwie pod kierunkiem portrecisty Sergiusza Zaranki. Tak jak profesor, korzystał z bezpośredniej obserwacji natury. Wspomina później swego mistrza jako człowieka pełnego dobroci. W początkach lat sześćdziesiątych Wincenty Leopold uchodził za jednego z wybitniejszych malarzy tego czasu, zainteresowanych tematyką religijną. Zyskał uznanie wśród malarzy wileńskich. Artysta używał zwykle jednego tylko pierwszego imienia (podobnie zresztą jak jego ojciec Aleksander) i pisał je skrótem "V". Potwierdzeniem uznania dla Wincentego Sleńdzińskiego są obrazy zamawiane do kościołów Wilna, Moskwy, Nowogrodu i innych miast. Do kościoła rzymskokatolickiego w Moskwie namalował obrazy świętych: Magdaleny, Sebastiana i Szymona. Lucjan Uziębło w "Tygodniku Polskim" nr 10/l899 określa je jako "bardzo dobre". Do kościoła w Nowogrodzie, do którego malował też M. E. Andriolli, Wincenty L. Sleńdziński wykonał "Wniebowzięcie Najświętszej Panny". W 1862r. do katedry wileńskiej namalował obraz św. Kazimierza, zatopionego w modlitwie. Obraz ten zawisł w prezbiterium katedry na pierwszym filarze i należał w tym czasie do najbardziej udanych prac artysty. Wincenty L. Sleńdziński malował też dla kościoła św. Rafała i kaplicy Raduszkiewiczów na Rossie, dla kościoła na Łukiszkach namalował postaci św. Jakuba i św. Filipa.

W dorocznych konkursach malarskich, organizowanych przez Cesarską Akademię Sztuki w Petersburgu, której filią była uczelnia moskiewska, Wincenty L. Sleńdziński nagradzany był kilka razy. Wiadomo, że otrzymał medale: brązowy, srebrny i srebrny wielki. Jeden ze srebrnych medali, określany jako "pierwszej jakości" dostał za obraz "Daniel w lwiej jamie", którego szkic malarski znajduje się w Galerii im. Sleńdzińskich. Był to rok 1859. Do Wilna przyjechał 12 lutego 1866 r. Artysta twierdzi, że było to pod koniec lutego. Moim zdaniem sprzeczność dat wynika z rozbieżności między kalendarzem gregoriańskim a juliańskim.

W Wilnie Sleńdziński nie zamieszkał w domu rodziców. Wynajął mieszkanie na pracownię początkowo u pani Kierbedź w domu Koziełły, później u niejakiego Franka. Rodzice mieszkali wtedy przy ulicy Wielkiej. Wincenty twierdzi, że zamierzał poświęcić się studiowaniu postaci ludzkich. Malował, poprawiał stare obrazy, przygotowywał prace do moskiewskiej wystawy. Z Moskwy przywiózł ze sobą wspomniany już portret Edwarda Adolfa i być może jedną z wersji obrazów św. Kazimierza, który chciał ukończyć w Wilnie z przeznaczeniem na wystawę moskiewską. Portretem studenta zainteresowało się środowisko malarzy wileńskich, nazywane w dokumentach "kolonią malarską". Obraz zyskał uznanie tego środowiska. W Wilnie W. L. Sleńdziński narysował dwa typy żydowskie i zaczął kilka innych obrazów m.in. "Matki Boskiej Ostrobramskiej".

Aresztowanie przerwało pracę malarską Wincentego Leopolda Sleńdzińskiego. 19 listopada 1863 r. postawiony został przed sądem polowym pod zarzutem udziału w powstaniu styczniowym i uznany winnym zarzucanych mu czynów. Razem ze Sleńdzińskim przed sądem stanął Julian Czarnowski i Ferdynand Boryczewski. Julian Czarnowski skazany został na utratę majątku i zesłanie w głąb Rosji na dwadzieścia lat ciężkich robót. Lekarza Ferdynanda Boryczewskiego zesłano do guberni penzeńskiej, Wincentego L. Sleńdzińskiego do guberni niżegorodskiej pod ostry nadzór policyjny. Miał tam przebywać dwadzieścia lat.

Z Kniaginina, dokąd został zesłany, już w 1864 r. W. L. Sleńdziński podjął starania o powrót do Moskwy.

10 marca 1867 r. W. L. Sleńdziński otrzymał od władz zgodę na pobyt w Charkowie.

W Charkowie artysta malował dużo, przeważnie portrety. Malując zarabiał na swoje utrzymanie i pomagał braciom w studiach uniwersyteckich. Przebywał tu do 1872 roku, kiedy to otrzymał zgodę na studia zagraniczne. Jadąc za granicę przejeżdżał przez Wilno. Zatrzymał się u brata Aleksandra w Krakowie, gdzie poznał Jana Matejkę. Na dłużej wybrał się do Drezna. Zamieszkał u J. I. Kraszewskiego. Właśnie dzięki Kraszewskiemu i Augustowi Cieszkowskiemu /1814-1894/ poznał Działyńskich, Mielżyńskich i Kwileckich, znanych mecenasów sztuki w ówczesnym Wielkim Księstwie Poznańskim i restaurował renesansowe dzieła w zbiorach kórnickich. Poparty przez barona Engestróma studiował typy portretów w Galerii Drezdeńskiej. Miniatury malowane przez W. L. Sleńdzińskiego były wtedy rozchwytywane. Z drobnego szkicu piórkiem, odtworzył portret babki Kraszewskiego Niemojewskiej oraz namalował kilka portretów rodzinnych, w tym dwie małe podobizny autora "Starej baśni" na drewnie. W okresie drezdeńskim powstały "Szachy Skirmuntówny", obraz oparty na motywach odsieczy wiedeńskiej. Restaurując dzieła ze zbiorów kórnickich współpracował z Klemensem Rodziewiczem, znakomitym miniaturzystą i kopistą. Był to l873 rok. J. I. Kraszewski pisał wtedy:

"(...) Młody artysta, którego dwie kompozycje wykonane za granicą znane z wystawy krakowskiej, dajemy wedle własnych jego rysunków na drzewie, zwrócił na siebie powszechną uwagę znawców już to charakterem swych obrazów , już ślicznym, świeżym i nader harmonijnym ich kolorytem (...)"6. Kraszewski ma tu na myśli "Sierotkę" i "Dzieci litewskie". U Lucjana Uziębły, piszącego w tym czasie o wydarzeniach związanych ze sztuką, można dowiedzieć się, że wymienione dzieła powstały w Dreźnie w 1873 roku. Dalej J. I. Kraszewski pisze: "(...) Oba te utwory Sleńdzińskiego świadczą jak najdobitniej o talencie oryginalnym i sympatycznym autora. Techniczne ich wykonanie nader staranne i miłe dowodzi, że bez studiów z natury nie malował nic (...)"7. I nieco dalej dodaje: "/.../ Obrazki rodzajowe Sleńdzińskiego, jego kartony kompozycji historycznych i portrety świadczą o talencie pełnym uczucia i prostoty i o wybornych studiach. Sleńdziński nic nie robi bez wzoru z natury, ale umie ją upoetyzować bez przesady i nadać jej wdzięk niewymowny. Artysta ma zamiar nieco później udać się do Włoch, jeżeli mu na to środki dozwolą, a szkoda by było, gdyby nie mógł tego planu przeprowadzić do skutku /.../" 8. Niestety, nie mógł, z całkiem innych przyczyn. W 1875 roku, przebywając u brata w Krakowie, wybrał się w góry. Przypadkowo przekroczył granicę z Rosją i został deportowany do Charkowa. Skończyło się więc na przepięknych miniaturach drezdeńskich, restauracji dzieł ze zbiorów magnackich i rysunkach rodzajowych z życia litewskiego. Przebywając teraz w Charkowie i później w Sumach na Ukrainie, obok malowania muzykował. Akompaniował wiolonczeliście Gustawowi Friemanowi, Drejsztokowi Hiszpańskiemu, Borowskiej, koncertował ze skrzypkiem Węgierskim, a nawet solo. Niekiedy twierdzi się, że skończył się wtedy świetny okres w malowaniu W. L. Śleńdzińskiego. Nie jest to prawdą, jeśli weźmie się pod uwagę liczbę powstałych wtedy dzieł, o ich jakości świadczyć mogą liczne zamówienia.

Do Wilna W. L. Śleńdziński wrócił właśnie w 1883 r.9 na mocy carskiej amnestii i ożenił się z Anną z Bolcewiczów (1845-1923), wdową po Józefie Czechowiczu ( l 817-1888) znanym fotografiku wileńskim. Sleńdziński uchodził w tym czasie za najznamienitszego malarza religijnego w Wilnie. Restaurował obrazy w wileńskich kościołach m.in. w kościele św. Bartłomieja. Cieszył się wzięciem także poza Wilnem. W 1898 roku w Szkole Rysunku Technicznego w Wilnie, przy prospekcie Świętojerskim, otwarto dużą wystawę malarstwa, o której Luty Zięba mówi, że nie miała powodzenia, ale dodaje, że "(...) warto jednak na rzecz szkoły a gwoli pewnej satysfakcji artystycznej, wyrzucić piętnaście kopiejek (...)" 10. Wśród wystawców był Wincenty L. Sleńdziński. Wspomniany Luty Zięba pisze o nim: "(...) W liczbie doskonałych rodzajowych obrazków powszechną przykuwają uwagę - pędzla wysoce utalentowanego i niezmiernie sympatycznego artysty, Wincentego Sleńdzińskiego, wileńskiego najwybitniejszego dziś i najwziętszego portrecisty (...)" 11. Wincenty Sleńdziński wystawiał wtedy "Dziewczynkę z króbką jagód", "Psa myśliwskiego", "Zabitego zająca" i "W kuchni". Wystawione prace określone zostały jako "wdzięcznie charakterystyczne, świeże, choć czasami nie wykończone, to emanujące talentem 12.

W 1896 roku na zamówienie kościoła w Pińsku wykonał Sleńdziński "duży, oryginalny, pełen wdzięku i zalet pędzla obraz "Święta Rodzina wracająca z Jeruzalem do Nazaretu". Lucjan Uziębło napisał wtedy: "(...) Śliczne jest to l2-letnie dziecię Jezus, wybornemi są figury Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa; koloryt świeży, harmonijny, żywy. Dużo w tem plastyki, prawda w uchwyceniu ruchu, o tło widocznie mniej chodziło artyście /.../ p. Sleńdziński jest najlepszym zaś głównie jako portrecista (...)" 13. L. Uziębło wspomina, że Sleńdziński "ukończył niedawno i wystawił u p. Skindera na Świętojerskiej charakterystyczny obraz "Święto Ragutisa". Kilka lat później stwierdził: "/.../ Czasy lepszej a doskonałej w sobie twórczości artystycznej Śleńdzińskiego, to już niestety tempi passati; talent rozwijający się niegdyś, jako niemal pierwszorzędny, niepospolicie duży, został zachwiany, a później już w Wilnie nadłamany. Pędzla z rąk Sleńdziński dotąd prawie nie wypuszcza, ale wiele już stracił na sile, plastyce, a nierzadko nawet na pojęciach o manierze, rysunku, karnacji i uduchowieniu rzeczy /.../ Ale że mimo to, pięknie na kartach sztuki rodzimej zapisało się nazwisko Śleńdzińskiego, więc charakteryzujemy go, jak zasłużył /.../"14.

Patrząc poprzez pryzmat lat, wydaje się, że może miał rację W. L. Sleńdziński, a nie Lucjan Uziębło. Zmieniło się bowiem nie tylko życie, ale także sztuka i jej odczytywanie. Artysta stał się mniej skrępowany kanonami; być może zauważył to L. Uziębło.

Wincenty Leopold Sleńdziński zmarł w Snipiszkach 6 /19/ sierpnia 1909 roku. Pod tą samą datą Lucjan Uziębło napisał: "/.../ Przezacny i bardzo utalentowany ten artysta w ostatnich czasach był schorowany mocno, tak iż w ciągu ostatnich paru lat rzadko mógł z domu wychodzić, ile że przedtem wiele cierpiał na nogi /.../ Należał do rodziny, w której święty ogień prometeuszowski - miłość gorąca sztuki promienieje od dawna. Dziad śp. Sleńdzińskiego Marcin był kupcem - obywatelem i ławnikiem m. Wilna; ojciec Aleksander był zdolnym, bez wyższej kultury naukowej artystą malarzem, acz wykształconym w Uniwersytecie Wileńskim pod profesorem Rustemem; celował w rodzajowych, niekiedy religijnych obrazkach. Siostra śp. Wincentego, Janina, młodo zmarła, posiadała sporo talentu, ale sam śp. Wincenty od razu bardzo wybitny zapowiadał talent. /.../ Kształcił się w Wilnie, w rysunku mianowicie u ojca, ale że posiadł również jak do malarstwa zapał do muzyki, więc w grze fortepianowej zaprawiał się u mistrza Stanisława Moniuszki, był też świadkiem jego twórczości pieśniarskiej /.../"15.

W. L. Sleńdziński to twórca wielu doskonałych portretów, obrazów religijnych i rodzajowych. Pozostawił po sobie szkicowniki, z których trzy dotrwały do naszych czasów. Na ich podstawie można określić tematykę zainteresowań malarskich oraz literackich tego artysty.

Po przymusowym powrocie z zagranicy na Ukrainę Wincenty L. Sleńdziński malował bardzo intensywnie i tak było przez całe życie. Dopiero po 1901 roku brak jest danych o malowaniu tego artysty, nie mamy więc danych co do liczby obrazów powstałych w latach 1902-1909, ale Lucjan Uziębło podaje, że pędzla z ręki nie wypuszczał aż do śmierci. Nie zostawił tylko dokładnych informacji o swej pracy z ostatnich lat życia. Koniec w świetności malowania nie odnosi się więc do ilości prac. Jakości nie można ocenić bez gruntownej analizy dzieł. Na ten temat powinni wypowiedzieć się nie historycy kultury, a znawcy sztuki. Mając jednak na uwadze popularność malarza, a świadczą o tym chociażby owe liczne zamówienia, ze zobowiązań musiał wywiązywać się w sposób zadowalający. Kiepski malarz nie miałby zamówień. Są dokumenty świadczące o tym, że prace W. L. Sleńdzińskiego były wysoko oceniane. Przytoczę tutaj list jednego ze zleceniodawców, wspomnianego już wcześniej ks. Budrewicza. 16

"Szanowny Panie Sleńdziński.

Jeszcze przed Wielkanocą otrzymałem obraz św. Anny wysłany przez Pana, lecz stał aż dotąd nie rozpakowany, dopóki przyjechał Pan Małachowski z nowym ołtarzem; teraz postawił ołtarz i umieściliśmy w nim obraz przez Pana, że tak należy się powiem, artystycznie w całym znaczeniu tego słowa wykonany, obraz św. Anny jest przepiękny i nie tylko ja to mówię, ale wszyscy, którzy bo widzieli tak ocenili i pochwalili. Składam więc Panu dzięki, podziękowanie od moich parafian za tak sumienną pracę.

Teraz będziemy się modlili, aby Pan Bóg użyczył Panu wiele potrzebnych łask przez wstawienie się św. Anny. - A kiedy będę w Wilnie obowiązkowo zajdę do Pana, aby jeszcze raz Panu osobiście podziękować! -

Pozostaję z należnym szacunkiem

ks. Budrewicz

12 maja 1901,Berzygol

Ps. Należność p. Wanda Antonowicz zapłaci wszystko. -"

Jeszcze za życia artysty obraz "Widok Ostrej Bramy podczas nabożeństwa Opieki NMP" uczestniczył w wystawie retrospekcyjnej, co rzadko zdarza się malarzom żyjącym, a świadczy o jakości pędzla autora oraz jego pozycji w środowisku malarskim.

Syn Wincentego L. Sleńdzińskiego i Anny z Bolcewiczów, Ludomir Sleńdziński (1889-1980), był malarzem i rzeźbiarzem. Malarstwa i rysunku uczył się od ojca i w wileńskiej Szkole Rysunkowej Iwana Trutniewa. W latach 1909-1916 studiował w Cesarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, gdzie był uczniem Dymitra Kardowskiego. Pracę dyplomową Ludomira, noszącą tytuł "Idylla" zauważyło grono ówczesnych krytyków i została zakupiona do uczelnianego muzeum. W latach 1917-1920 Sleńdziński pracował w Jekaterynosławiu w fabryce amunicji, później w Humaniu, skąd powrócił do Wilna w 1920 r. W Wilnie podjął pracę w szkolnictwie jako nauczyciel rysunku. Był współzałożycielem Wileńskiego Towarzystwa Artystów Plastyków i jego prezesem do 1939 r. Od 1923 r. był członkiem Stowarzyszenia Artystów Polskich RYTM. W początkach swej twórczości hołdował klasycznym rygorom malarstwa. Przetrwało to w jakiś sposób i w późniejszych pracach.

W 1921 r. WTAP otworzyło w Wilnie Średnią Szkołę Rysunkową, która w 1928 r. stała się Szkołą Rzemiosł Artystycznych. Ludomir Sleńdziński był jej kierownikiem. W 1925 r. został zastępcą profesora przy katedrze malarstwa monumentalnego na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego. W 1929 r. został profesorem nadzwyczajnym i prodziekanem tejże uczelni, w 1931 r. - dziekanem Wydziału Sztuk Pięknych, w 1938 r. profesorem zwyczajnym.

W 1925 r. Ludomir Sleńdziński przebywał kilka miesięcy w Warszawie. Tutaj poznał Irenę Marię Dobrowolską (1896-1962) i w tym jeszcze roku podczas kolejnego pobytu we Włoszech zawarł z nią związek małżeński. Irena Dobrowolska była natchnieniem do wielu prac malarskich i rzeźbiarskich Ludomira.

L. Sleńdziński to autor plafonu do Pałacu Rady Ministrów w Warszawie. Praca, nosząca tytuł "Alegoria Polski, w której Opatrzność osłania Polskę od burz", po niedawnej restauracji zdobi dziś bibliotekę w Pałacu Prezydenckim.

W latach 1927-1929 razem z żoną L. Sleńdziński odbył podróż do Francji, Włoch, Hiszpanii, Anglii, Grecji, Syrii, Libanu, Palestyny, Egiptu i Turcji. Interesowała go sztuka starożytna. Z podróżami L. Sleńdzińskiego związane są obrazy studyjne m. in. dotyczące Egiptu i fresków pompejańskich. W 1928 r. artysta brał udział w zdobieniu kamieniczek Rynku Starego Miasta w Warszawie. Z tego okresu pochodzą jego polichromie kamieniczek nr 4 i 6 po stronie Barssa. W 1930 r. został członkiem Rady Instytutu Propagandy Sztuki, w 1933 członkiem Okręgowej Komisji Konserwatorskiej w Wilnie. W latach 1937-1938 malował freski w Wilnie. W gmachu PKO fresk "Praca i Oszczędność wiodące do Fortuny?, W Banku Gospodarstwa Krajowego alegorie poszczególnych gałęzi gospodarki narodowej. Freski te nie przetrwały wojny.

L. Sleńdziński aresztowany w 1943 r., przebywał w obozie pracy w Prawieniszkach. Zwolniony razem z innymi profesorami, wrócił do Wilna. Po likwidacji Uniwersytetu Stefana Batorego zamieszkał w Krakowie (1944 r.), Uniwersytet zaś znalazł lokum w Toruniu. Profesor Sleńdziński zatrudniony został w Akademii Górniczej, która uruchamiała w tym czasie Wydziały Architektury, Inżynierii Lądowej i Wodnej oraz Miernictwa. Wydziały nazywane politechnicznymi dały początek Politechnice Krakowskiej.17 Właśnie na Wydziale Architektury podjął pracę Ludomir Sleńdziński. W latach 1948-1954 wydziały politechniczne usamodzielniły się, uzyskały własną osobowość prawną i w 1954 r. zaczęły funkcjonować jako Politechnika Krakowska. Jej pierwszym rektorem został Ludomir Sleńdziński i funkcję tę pełnił do 1956 r.

W 1962 r. zmarła Irena z Dobrowolskich Sleńdzińska. Ludomir musiał bardzo mocno przeżyć śmierć żony, namalował bowiem cały szereg ograzów z podobizną Ireny na pierwszym planie. Były to: "Ostatnia strona" (1962), "Wspomnienie. Autoportret z żoną" (1962), "Portret żony Ireny" (rzeźba, 1963), VI stacja Męki Pańskiej - Weronika ociera twarz Jezusowi" (Irena jako św. Weronika, 1963), VIII stacja Męki Pańskiej - Jezus pociesza płaczące niewiasty" (1963), "Portret żony Ireny" (1965), "Portret żony na tle Wilna' (1966), "Portret Ireny Sleńdzińskiej"(1969), Cztery pory roku - zima" (1969), "Ananke" (1970), "Portret żony Ireny" ("Dama karo" z cyklu: "Talia moich kart", 1971), "Promenada. Portret rodzinny" (1972/73), "Autoportret z żoną Ireną" (1975)."18

Pamięć o żonie Irenie nie przeszkodziła artyście w zawarciu związku małżeńskiego z Teresą Houwalt (1905-1980) jeszcze w 1962 r. Drugą żonę Ludomir Sleńdziński przeżył krótko, zmarł w 1980r., tym samym co Teresa.

Twórczość Sleńdzińskiego oceniana była różnie. Zarzucano mu schematyzm, przypisywano winy uczniów i naśladowców, niewrażliwość na kolor. Jednocześnie zauważano, że "Był wszakże wskrzesicielem tradycji klasycznej, co za tym idzie ojcem - założycielem tzw. szkoły wileńskiej, orędownikiem powrotu do rzetelności warsztatowej dawnych mistrzów i do malarstwa monumentalnego, wreszcie czołową postacią wileńskiego, nie uniwersyteckiego, środowiska artystycznego po odejściu Ruszczyca? 19. Nowy klasycyzm artysty nawiązywał do wczesnego renesansu i quattrocenta, sięgał do średniowiecza i manieryzmu. Precyzyjny rysunek Ludomira, solidna i trwała technika, deska jako najczęstsze podobrazie, to elementy właściwe dawnej sztuce. W rzeźbie stosował polichromię. Powlekając je woskiem uzyskiwał pożądane efekty kolorystyczne.20 Specyficzna technika wielu prac Ludomira Sleńdzińskiego wzbogacająca obrazy tablicowe wykonane np. na zaprawie gipsowej dawała im trójwymiarowość, czyniła te prace bliskimi zarówno malarstwu jak i rzeźbie.

W "Pionie" nr 1 z dnia 6 stycznia 1934 r. ukazała się rozmowa z Ludomirem Sleńdzińskim jaką przeprowadził S. Z. Klaczyński. Malarz pytany o sytuację w sztuce tamtych czasów nawiązał do impresjonizmu jako sprawcy upadku sztuki. Stwierdził, że impresjonizm stawiając na indywidualność a nie szkołę, usprawiedliwiał nieuctwo. Szkoła to doskonałe rzemiosło i wiedza teoretyczna. One eliminują ze sztuki dyletanctwo i półinteligencję. Zerwanie z tradycją doprowadziło do tego, że zabrakło dróg w sztuce, jasnych programów. Sleńdziński opowiedział się za powrotem do Wielkiej Sztuki, właśnie pisanej wielkimi literami, do sztuki, w której talent poprzez pracę i erudycję będzie zmierzał do celu jakim jest styl. Nawiązując do klasycyzmu powiedział: "Pracę nad wzorami klasycznymi, kształcenie się na nich (...) uważam za niezmiernie pożyteczną, a nawet niezbędną. Daje to wielka ostrożność, poprawność, wciąga do dobrej sumiennej roboty, do ciągłej kontroli nad sobą. Ogromnie uczy (...) Nie uważam się jednak za tkwiącego w klasycyzmie. Przyznaję, że pewne jego echo odczuwa się w moich pracach. Jest ono wszędzie, w każdej sztuce opierającej się na podstawach dorobku przeszłości" 21

Najlepszą artystycznie formę osiągnął Sleńdziński w latach dwudziestych. Tradycja klasyczna najlepiej przejawia się w "Safonie", pełnowymiarowej rzeźbie w drewnie przedstawiającej sylwetkę greckiej poetki22. Większość założeń technicznych i ideowych swej sztuki, zrealizował w płaskorzeźbie, drewnie, polichromowanym temperą ze złoceniami. Harmonijne upozowanie postaci, sugerowanie przestrzeni i perspektywy zaprowadziły go od płaskiego obrazu do monumentalności w rzeźbie 23. Ważną rolę w twórczości Ludomira odgrywała pamięć, dawne style i dzieła. Przeżywał to co tworzył, tworzył to co przeżywał. Zatrzymywał jakby bliskie sobie osoby i miejsca np. żonę Irenę, Wilno, córkę Julittę, coraz częściej bywającą poza domem ojca. Właśnie Julitta Anna, jedyna córka Ludomira obok Ireny była najczęstszym modelem jego prac.

Julitta Anna Sleńdzińska-Zakrzewska (1927-1992) była wybitną klawesynistką, ale też malowała. Talenty odziedziczyła po przodkach. Pradziadek Aleksander, grał przecież na czekanie, koncertował z zespołem. Dziadek Wincenty grał na skrzypcach i fortepianie, był przecież uczniem Stanisława Moniuszki. Ojciec był także utalentowany muzycznie. Zastanawiał się nawet co studiować: muzykę czy malarstwo?

Julitta Anna Sleńdzińska urodziła się i wychowywała w Wilnie. Jej niańką, nauczycielką i doradczynią była ciotka Helena Jadwiga Dobrowolska (1895-1988). Ojciec, malując sadzał Julittę przy suchej klawiaturze w swej pracowni i kazał ćwiczyć. Znajomi Julitty z tamtych czasów twierdzą, że z tego powodu nie miała dzieciństwa. Oni bawili się na podwórzu, Julitta ćwiczyła palce. W 1938 r. Julitta Anna zaczęła uczęszczać do Konserwatorium im. M. Karłowicza w Wilnie, do klasy prof. Cecylii Krewer. W latach 1941-1944 była w klasie prof. Stanisława Szpinalskiego24. 30 czerwca 1944 r. Julitta Anna Sleńdzińska miała swój pierwszy koncert w Filharmonii Wileńskiej uznany przez prof. S. Szpinalskiego za egzamin na dyplom wirtuozowski. W 1946 r. już w Krakowie zdała maturę i rozpoczęła studia muzyczne w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, najpierw na wydziale teorii, później w klasie fortepianu pod kierunkiem prof. Henryka Sztompki 25. W Warszawskiej PWSM studiowała w latach 1949-1953 w klasie fortepianu prof. J. Żurawlewa i otrzymała dyplom z odznaczeniem. O studiach w Warszawie zadecydowało pewnie uczestnictwo w 1949 r. w IV Międzynarodowym Konkursie Chopinowskini i uzyskanie wyróżnienia. Zaraz po ukończeniu PWSM rozpoczęła aspiranturę wirtuozowską w dziedzinie muzyki w zakresie fortepianu. Studia te przebiegały według indywidualnego programu i kierował nimi prof. S. Szpinalski, z którym ponownie zetknęła się w Warszawie. Julitta Anna Sleńdzińska ukończyła je w 1958 r. W 1964 r. studiowała w Moskwie u prof. Harrego Neuhausa 26. W latach 1970-1971 uczestniczyła w Kursach Mistrzowskich Klawesynu w Sienie w Akademii Chigiana. W Sienie rozpoczęły się kontakty muzyczne Julitty z Ruggero Gerlinem 27.

Od 1953 r. Julitta Anna Sleńdzińska pracowała w PWSM w Warszawie. Pracę rozpoczęła bezpośrednio po studiach w tej uczelni, najpierw jako asystent, następnie starszy asystent, adiunkt, docent klasy fortepianu, później klawesynu. W 1969 r. została prodziekanem wydziału instrumentalnego i kierownikiem sekcji fortepianu i organów. W 1971 r. rozpoczęła pracę w Królewskim Konserwatorium w Brukseli i miała wykłady w Akademii w Ottignies. Była jurorem na egzaminach konkursowych na terenie Belgii i Luksemburga.

Występ w Filharmonii Wileńskiej w 1944 r. zapoczątkował działalność koncertową J. A. Sleńdzińskiej. Miała cały szereg recitali z orkiestrami w Warszawie, Brukseli, Pradze, Wiedniu, Dablinie, Oslo, Budapeszcie, Sofii, Berlinie, Hawanie, Pekinie, Wilnie i wielu innych miastach świata. Koncertując w radio wykonywała także kompozycje własne. W 1978 r. miała już za sobą piętnaście recitali chopinowskich i przeszło pięćdziesiąt audycji o programie mieszanym. Śladem zainteresowań krytyką muzyczną są jej prace o twórczości Wandy Landowskiej28 i Tadeusza Paciorkiewicza 29. W archiwum Galerii pozostały taśmy magnetofonowe z muzyką w wykonaniu Julitty A. Sleńdzińskiej-Zakrzewskiej i kilka egzemplarzy płyty: Klawesyn - Recital "Old Harpsihord Music". Wydawcy płyty napisali o Julitcie: "Julita Sleńdzińska, to jedna z tych nielicznych artystek, które z jednakową intensywnością i zamiłowaniem uprawiają zarówno wirtuozerię fortepianową jak i piękną sztukę gry na klawesynie, w obu tych dziedzinach jednakowe odnosząc sukcesy (...)30.

J. A. Sleńdzińska-Zakrzewska należała do Związku Zawodowego Pracowników Kultury i Sztuki oraz Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków. W 1977 r. odznaczona została Złotym Krzyżem Zasługi. W 1979 r. otrzymała indywidualną nagrodę Ministra Kultury i Sztuki III stopnia za szczególne osiągnięcia w dziedzinie dydaktyczno wychowawczej. Pod koniec życia zamierzała rozpocząć pracę w Filii Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Białymstoku. Prawdopodobnie choroba przeszkodziła w realizacji tego projektu. Inny za to pomysł doczekał się finału: starania o utworzenie monograficznego muzeum swoich przodków. Tuż przed śmiercią oddała Białemustokowi część swych zbiorów rodzinnych, dzieł sztuki i archiwaliów. Drugą część przekazała Siostrom Misjonarkom Świętej Rodziny, pod opieką których dokonała żywota. Zmarła 16 czerwca 1992 r. i została pochowana na cmentarzu farnym.

Malowaniem interesowała się Julitta od wczesnego dzieciństwa. Widoczne jest to w jej zeszytach i albumach. Do malowania wróciła podczas pobytu w Belgii. Zaczęły powstawać wtedy jej baśniowe akwarele i gwasze, które pokazała później na wystawie w Galerii na Placu Zamkowym w Warszawie. Dziś zobaczyć je można w białostockiej? Galerii im. Sleńdzińskich.

Historię tejże Galerii zacząć można od aktu notarialnego nr 169/92 z dnia 14 kwietnia 1992 roku. Aktem tym Julitta Anna Sleńdzińska-Zakrzewska oddała miastu Białemustokowi część swoich zbiorów rodzinnych. Były to dzieła sztuki i archiwalia. W załączniku do uchwały Rady Miejskiej Białegostoku nr XXXII/308/92 z dnia 30 marca 1993 roku wymienione zostały dzieła i archiwalia zgrupowane w pięciu działach. W czterech z nich znalazły się dzieła sztuki wymienione w stu dziewięćdziesięciu sześciu pozycjach. Autorami dzieł byli: Aleksander Józef Sleńdziński, Wincenty Leopold Sleńdziński, Ludomir Sleńdziński i Julitta Anna Sleńdzińska-Zakrzewska. Najobszerniejszy dział piąty wymienia przekazywane archiwalia. Zgrupowano je w dwustu czterdziestu siedmiu pozycjach, będących jednostkami i całymi zespołami dokumentów i zdjęć.

Spośród archiwaliów czterdzieści siedem pozycji stanowią listy i pocztówki, cztery pozycje to nekrologi, sto sześć pozycji, to różnego typu zaświadczenia, świadectwa, metryki chrztów ślubów i zgonów, wyciągi z księg pogrzebowych, pozwy sądowe, wyroki sądów, dokumenty dotyczące arendy browaru, inwentarz browaru Marcina i Katarzyny Sleńdzińskich, umowy przedślubne, papiery dotyczące szlachectwa Sleńdzińskich, dokumenty fotografika Józefa Czechowicza, dyplomy, świadectwa szkolne, indeksy itp. Dwadzieścia cztery pozycje to różnego typu odznaczenia Ludomira Sleńdzińskiego i legitymacje do nich. W zbiorach znajdują się nominacje profesorskie Ludomira i Julitty, memoriał Ludomira w sprawie Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, listy gratulacyjne, pisma dotyczące sprzedawanych obrazów, a także wspomnienia ze studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu. Jest tu bogaty zbiór katalogów i folderów, różne opracowania i druki luzem. Zbiory fotograficzne dokumentują twórczość Aleksandra, Wincentego, Ludomira i Julitty Sleńdzińskich. Szczególnie interesujące są listy Ludomira do Ireny Dobrowolskiej, przyszłej żony i matki Julitty. Krótki okres narzeczeństwa i epizod podróży zagranicznej Ludomira, przyjazd Ireny do Włoch i ślub w Rzymie. W albumach są ilustracje w postaci zdjęć z pobytu we Włoszech. W grupie dyplomów jest między innymi otrzymany przez Ludomira Sleńdzińskiego za organizację Wystawy Sztuki Powszechnej - Wystawy Krajowej w Poznaniu w 1929 roku, a także pamiątkowy z okazji Wystawy Międzynarodowej w Brukseli 1935 roku.

Z osobą Julitty Anny Sleńdzińskiej-Zakrzewskiej związane są dokumenty oryginalne oraz w odpisach i kserokopiach. Do Galerii trafiały one poza protokołami w kilku rzutach, podobnie zresztą jak inne dokumenty. Są to różne świadectwa, zaświadczenia, dyplomy, papiery sądowe, powołania na adiunkta, docenta i prodziekana PWSM w Warszawie, poświadczenia o pracy w Konserwatorium Królewskim w Brukseli i Akademii Muzycznej w d?Ottibnies.

O zainteresowaniach naukowych świadczą dwie prace Julitty Anny Sleńdzińskiej-Zakrzewskiej: "Koncert na klawesyn i małą orkiestrę symfoniczną Concerto alla barocco Tadeusza Paciorkiewicza" 31 i "wybrane zagadnienia rejestracji klawesynowej Wandy Landowskiej" 32.

Dzień przed śmiercią J. A. Sleńdzińska-Zakrzewska sporządziła testament, który 9 listopada 1993 r. wyrokiem Sądu Rejonowego został uznany za ważny. Zbiory rodzinne, których nie oddała miastu, otrzymało teraz Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, pod opieką których Julitta Anna znajdowała się przed śmiercią. W uzasadnieniu wyroku podano, że nie ma spadkobierców ustawowych Julitty Sleńdzińskiej. Testament sporządzony ustnie spełnia wszelkie wymogi prawne, bo było dwóch świadków i urzędnik państwowy w osobie prezydenta miasta Białegostoku. Zeznania prof Teresy Hermanowskiej-Szpakowicz, świadka, sąd uznał za wiarygodne i przekonywujące. Dotyczyło to m.in. zachowania pełnej świadomości przez domatorkę, aż do końca życia i opieki nad chorą ze strony sióstr zakonnych i pracowników Urzędu Miejskiego. ?Zdaniem sądu wyjaśnienie złożone 28 października przez Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna, iż wolą Julitty Sleńdzińskiej było, aby cała kolekcja dzieł sztuki została przekazana miastu Białystok, nie znajdują potwierdzenia dowodowego (...). Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna nie kwestionowało testamentu, lecz pragnęło zwrócić uwagę, że kolekcja może ulec rozproszeniu33. Tutaj muszę przypomnieć, że na dwa miesiące przed śmiercią 14 kwietnia 1992 roku Julitta Anna Sleńdzińska-Zakrzewska część zbiorów rodzinnych przekazała notarialnie gminie Białystok, teraz na mocy testamentu, druga część zbiorów Sleńdzińskich, w tym najlepsze prace Ludomira Sleńdzińskiego z okresu międzywojennego, stała się własnością Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Protokołem z dnia 7 lutego 1994 r. znalazły się one w większości w depozycie Galerii. Dotychczas zaplombowane były w jednym z pomieszczeń Galerii, ale jako depozyt Muzeum Wojska. W depozyt Galerii przekazywała je siostra Radosława Janina Kubów i profesor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Andrzej Pollo, stało się to po uprawomocnieniu testamentu. Zbiory w depozyt przyjmowała kustosz Galerii Anna Hendzel-Andreew.

Protokół ten zawiera sto sześćdziesiąt trzy pozycje, w tym osiemdziesiąt dwie pozycje dzieł sztuki, osiemdziesiąt cztery pozycje albumów, czasopism, negatywów fotograficznych, fotografii, plakatów; wymienia świecznik wiszący z brązu /XIX w./, skrzypce, klawesyn, popielniczkę drewnianą. Poza protokołem przekazano Galerii dokumentację nieuporządkowaną. Dokumenty nieuporządkowane zarejestrowane zostały 24 sierpnia 1994 r. w czterdziestu siedmiu pozycjach. Z ciekawszych wymienię katalogi wystaw Ludomira Sleńdzińskiego, kilka egzemplarzy "Lietuvos Tapyba", "Poland" z 1927 r., dwa egzemplarze płyty gramofonowej z nagraniem Julitty Anny Sleńdzińskiej-Zakrzewskiej.

Zbiory przejęte w depozyt zakupiło miasto i zostały one przejęte przez Galerię im. Sleńdzińskich protokołem z dnia 17 grudnia 1994 r. Stało się to zgodnie z Uchwałą Rady Miasta nr VIII/43/94 z dnia 28.XI 1994 r. Do wykazu identycznego jak wyżej omawiany dodano załączniki, jeden zawiera dwadzieścia trzy pozycje dzieł sztuki, drugi podzielony na dwie części wymienia trzydzieści jeden obrazów i rzeźb oraz trzydzieści dziewięć pozycji rysunków, szkiców i rzeźb, łącznie siedemdziesiąt pozycji. Trzeci załącznik to osiem pozycji przekazywanych Galerii bez wyceny. Są to trzy albumy z fotografiami rodzinnymi i okolicznościowymi, zdjęcia w ramkach, reprodukcja obrazu "Portret Matki", dwie taśmy magnetofonowe, szal jedwabny hiszpański, karton z archiwaliami, wśród których były dyplomy, zaświadczenia, testamenty, podziękowania, wycinki prasowe, ogłoszenia o konkursach, zdjęcia obrazów itd. W punkcie szóstym wymienia się "książki, wydawnictwa, albumy, fotografie, encyklopedie ale też torbę neseser. Z załącznikiem III trafiły do Galerii plakaty wystaw Ludomira Sleńdzińskiego, dwadzieścia cztery obrazy olejne, dwanaście gwaszy oraz szkiców olejnych na papierze i tekturze malowane ręką Julitty Anny Sleńdzińskiej-Zakrzewskiej.

Dokumenty nieuporządkowane trafiały do Galerii w trzech rzutach: 1/ razem ze zbiorami przejmowanymi z depozytu Muzeum Wojska. Znajdowały się one w metalowej kasecie. 2/ podczas przejmowania depozytu od SS. Misjonarek. 3/ przejęte od SS. Misjonarek Św. Rodziny bez wyceny po zakupie zbiorów. Według spisu sporządzonego 7 grudnia 1993 r. w kasecie było pięćdziesiąt dziewięć pozycji dokumentów oryginalnych, kserokopii, rękopisów i fotografii. Spis dokumentów z 16 sierpnia 1994 r. zawiera czterdzieści osiem pozycji katalogów, fotografii, plakatów, książek i czasopism. Jest tu wymieniona kserokopia "Maksym" Wincentego Sleńdzińskiego. W trzecim rzucie według spisu z dnia 29 grudnia 1994 r. Galeria otrzymała trzysta dwadzieścia pięć pozycji dokumentów oryginalnych i kserokopii. Wśród tych dokumentów był oryginał "Maxym" Wincentego Sleńdzińskiego, kasety i taśmy magnetofonowe, katalogi, czasopisma, dyplomy, dokumentacja fotograficzna prac i wystaw Ludomira Sleńdzińskiego, dokumentacja podróży i koncertów Julitty Anny Sleńdzińskiej-Zakrzewskiej, dokumentacja fotograficzna plakatów dotyczących koncertów Jutitty Anny, dokumenty dotyczące Heleny Dobrowolskiej, świadectwa, legitymacje, pocztówki itd. 6 września 1996 r. Galeria otrzymała od SS. Misjonarek Św. Rodziny cztery płyty gramofonowe z nagraniem klawesynowym Julitty Anny, szesnaście taśm magnetofonowych, korale z muszli na rzemieniu, korale z bursztynu na łańcuszku metalowym, korale czarne, wahadełko mosiężne na sznurku. 29 grudnia 1997 r. SS. Misjonarki przekazały Galerii pieczęć lakową okrągłą zakładu fotograficznego Anny Sleńdzińskiej z Wilna, trzy kosze wiklinowe, jeden kuferek wiklinowy, z których korzystała Julitta Sleńdzińska podczas pod róży.

Obrazy i dokumenty znajdujące się w Galerii powstawały w ciągu życia pięciu pokoleń Sleńdzińskich. Mają one różny stan zachowania i różną wartość historyczną. Część archiwaliów trafiło do Galerii najpierw w odpisach i kserokopiach, dopiero później dochodziły oryginały, są .jednak dokumenty znane nam tylko z kserokopii.

Na podstawie dokumentów z archiwum Galerii im. Sleńdzińskich można odtworzyć obraz minionych czasów i funkcjonowania w nich polskiej rodziny artystycznej, jest to bowiem typowe archiwum rodzinne.

Na dzień dzisiejszy Galeria im. Sleńdzińskich posiada rzeźby, płaskorzeźby, obrazy i rysunki czterech pokoleń Sleńdzińskich oraz ponad siedemset osiemdziesiąt pozycji archiwaliów. Wiele z tych pozycji, to zespoły dokumentów.

Wspomniałem już o akcie notarialnym Julitty Anny Sleńdzińskiej-Zakrzewskiej. Konsekwencją tego zapisu była Uchwała Zarządu Miasta Białegostoku nr 127/323/92 z dnia l5 października 1992 r. powołująca na kierownika Galerii Stanisławę Gryncewicz i powierzająca jej pełnienie obowiązków z dniem 1 listopada 1992 r. Zatrudnieni zostali pierwsi pracownicy: Anna Hendzel-Andreew i Józef Kosior. Jeszcze w miesiącu listopadzie przejęte zostały zbiory będące w depozycie Muzeum Wojska, oczywiście oprócz tych, o których losie miał zadecydować testament.

1 grudnia 1992 r. jeszcze przed oficjalnym uruchomieniem muzeum, otwarto pierwszą wystawę. Pokazano część obrazów, rzeźb i archiwaliów. Otwarcie wystawy było jednocześnie pierwszą imprezą w powstającej placówce miejskiej. Podczas "Opłatka u Sleńdzińskich" słucham kolęd w wykonaniu Bożeny Bojaryn z towarzyszeniem gitary. Kolęd słuchano także podczas "Spotkania Noworocznego" 6 stycznia 1993 r. W Galerii gościła wtedy Wioletta Bielecka z chórem "Cantica Cantamus". 4 lutego 1993 r. pierwszy raz zbiory udostępniono zwiedzającym. Był to tzw. "dzień otwarty". W lutym pojawiły się pierwsze "Spotkania z plastyką''. Była to oferta skierowana do dzieci i młodzieży, związana z feriami zimowymi. Wystawa prac dziecięcych podsumowała zimowe malowanie. Prasa wtedy napisała: "/.../ inspiracją dla debiutanckich malarzy były zgromadzone w salach wystawowych płótna i rzeźby Ludomira Sleńdzińskiego. Niektóre pomysły i rozwiązania artystyczne kilkunastoletnich autorów zyskują świeżością spojrzenia, oryginalną kreską i poczuciem humoru /.../ 34.

Oficjalne otwarcie Galerii nastąpiło 30 kwietnia 1993 r. Pokazano społeczeństwu "Kolekcję Rodu Artystów z Wilna". Marta Cywińska stwierdziła: ?/.../ ubogie w tematykę kresową białostockie wnętrza muzealne zostały wzbogacone o dokumentację losów rodu o wszechstronnych zamiłowaniach i talentach artystycznych /.../35" i przytoczyła wypowiedź kustosza Galerii im. Sleńdzińskich Anny Hendzel-Andreew: "/.../ W całej Galerii obecna jest muzyka, muzykowały bowiem cztery pokolenia Sleńdzińskich /.../".36

Uroczystość otwarcia pierwszej gminnej placówki muzealnej w Białymstoku uświetnił "Kwartet smyczkowy" Aleksandra Głazunowa w wykonaniu studentów Akademii Muzycznej im. F.Chopina w Warszawie. 1 maja 1993 r. odbył się koncert kameralny Magdaleny Andreew /śpiew/ i Marcina Siatkowskiego /gitara/. Cytowana już Marta Cywińska napisała: "/.../ Otwarcie Galerii im. Sleńdzińskich było więc salonowym spotkaniem towarzyskim ludzi różnych profesji, zainteresowań, poglądów politycznych, wiodących rozmowy o lokalnym patriotyzmie, powinnościach wobec przodków" 37.

Iwona Wąsowicz-Szczepaniak zwróciła uwagę na to, że ostatnio "/.../ coraz częściej słychać o imprezach organizowanych w Galerii im. Sleńdzińskich /.../ Galeria to kilka niewielkich pomieszczeń zapełnionych rysunkami, obrazami, rzeźbami i płaskorzeźbami rodziny Sleńdzińskich /.../ powstał tu ośrodek kultury kresowej, aby odbywały się koncerty, spotkania z literatami, ludźmi sztuki, aby był to pomost łączący ludzi tworzących dzisiaj z tradycją artystyczną /.../" 38. Bezpośrednio z taką kresową tradycją związane było spotkanie z twórczością Krystyny Koneckiej. W folderze przygotowanym z tej okazji można przeczytać słowa poetki: "Z dystansu lat, które coraz dotkliwiej oddalają mnie od dzieciństwa, upewniam się nieodwracalnie, iż wtedy właśnie rodziła się moja fascynacja magią Wileńszczyzny i słowa z nią związanego. Mrok wieczorów w mieście nad Wartą nasuwa skojarzenia z wiszącym na poniemieckiej tapecie ryngrafem Matki Boskiej Ostrobramskiej, ramami ojca, który z racji wieku mógł być dziadkiem i kołysanka, nieodmiennie kończąca się łzami: "Wilija, naszych strumieni rodzica..."

Przytaczając echa imprez i wystaw, jakie miały miejsce w początkach funkcjonowania Galerii, chcę zwrócić uwagę na celowość i konsekwencję propagowania polskiej kultury, próbę kształtowania postaw i zainteresowań kulturalnych. Mówi się, że wizerunek nowej placówki staje się widocznym po pięciu latach działalności. W tym przypadku stało się to szybciej, Galeria wypracowała własny model muzeum żywego, czułego na zapotrzebowanie środowiska.

Galeria wypełniła lukę w zaspokajaniu potrzeb kulturalnych, mieszkańców Białegostoku i potrzeb środowisk twórczych, robi to konsekwentnie w sposób oryginalny i przedtem przez innych nie praktykowany.

Od redakcji "NG": redakcja serdecznie dziękuje autorowi publikacji i pracownikom Galerii im. Śleńdzińskich za życzliwe potraktowanie prośby o zamieszczeniu na naszych łamach materiałów o Śleńdzińskich i Galerii, życząc wszelkiej pomyślności w upowszechnianiu wiedzy o dorobku tych Wielkich Wilnian.

Redakcja apeluje do Czytelników o przekazywanie na łamy CZASu informacji o działalności innych ośrodków, promujących polską kulturę wileńską.

Na zdjęciach: Ruszczyc i Sleńdziński; Ludomir Sleńdziński. Autoportret na tle Wilna. 1956, Ludomir Sleńdziński.

Przypisy:

1 W niektórych dokumentach l twierdzi się, że w 1841 r. urodził się Aleksander Jan. Nie jest to możliwie, gdyż w Galerii im Sleńdzińskich jest metryka urodzin Katarzyny Izabeli, chyba że byliby bliźniakami. Na ten jednak temat nie ma żadnych informacji

2 Opr. Janina Wiercińska. "Andriolii świadek swoich czasów. Listy i wspomnienia". Ossolineum 1976. s. 16 - 18. 26 - 27, 40 - 41, 66 - 67

3 Janina Wiercińska. "Andriolli. Opowieść biograficzna". LSW. Warszawa 1981. S. 14 - 15

4 Taką datę podaje sam W. L. Sleńdziński w wykazie prac za lata 1862-1901. zob. "Księga szkiców. Moskwa. 1852" GSI/AX/234 lub Irena Kołoszyńska. "Ludomir Sleńdziński. Pamiętnik wystawy. Warszawa 1977. s. 264

5 Irena Kołoszyńska, op. cit. s. 238

6 Wincenty Sleńdziński. "Jazda", rękopis: I. Koloszyńska. op. cit.

7 Ibidem

8 Ibidem

9 Rok powrotu podaje W. L. Sleńdziński w swym zestawieniu prac malarskich w "Księdze szkiców", inne daty w tym podawane przeze mnie nie są prawdziwe

10 Luty Zięba, "Gazeta Warszawska" nr 247 z 1894 r. s. 3

11 Ibidem

12Józef Ignacy Kraszewski. "Tygodnik ilustrowany" nr 305 i 306

13 Lucjan Uziębło, "Gazeta Warszawska" nr 74/1896

14 L. Uziębło, "Tygodnik Polski" nr 10/1899

15 L. Uziębło, "Goniec Wileński" nr 177 z sierpnia 1909 r., s. 3

16 Ibidem.

17 "Politechnika Krakowska 1945-1970", Wydawnictwo Artystyczno Graficzne Kraków 1970: Opr. Kazimierz Raga, "Politechnika Krakowska", Kraków 1976

18 Izabela Suchocka, "Portrety żony w twórczości L. Sleńdzińskiego, w: "Ananke" nr 1/23/2000 s. 15 - 16

19Artur Tanikowski, "Wileńskie przedproże", w: "Art & Buisness" nr 7-8/1999

20 K.N.S. "Ludomir Sleńdziński (1889 Wilno - 1980 Kraków), w: Katalog wystawy Stowarzyszenia Artystów Polskich RYTM 1922-1932. Muzeum Narodowe 11. 06.-22.07.2001", Warszawa 2001

21 S. Z. Klaczyński, "W dążeniu ku wielkiej sztuce (rozmowa z prof. L. Sleńdzińskim)", "Pion" nr 1 z dn. 06. 01. 1934

22 Safona żyła na przełomie VII i VI wieku przed narodzeniem Chrystusa. Mieszkała na wyspie Lesbos w Mitylenie. Pisała liryki osobiste, dla córki, przyjaciół i dziewcząt ze swej szkoły. Jej życie obrosło legendami, podobnie jak uczucia miłosne do poety Alkapiosa i przewoźnika Faona. Nieodwzajemniona miłość miała być powodem jej śmierci samobójczej w morzu u podnóża Skały Leukadyjskięj

23 Maria Poprzęcka, "Sleńdziński ..." w: "Wysokie Obcasy" nr 30/122 z dnia 28 lipca 2001 r.

24 Stanisław Szpinalski (1901-1957), pianista, laureat konkursu chopinowskiego w 1927 r. zasłużony pedagog. Po II wojnie światowej profesor PWSM w Łodzi, Porwaniu i Warszawie. W tej ostatniej uczelni był rektorem od 1953 r.

25 Henryk Sztompke (1901-1964), pianista, laureat konkursu chopinowskiego w 1927 r., profesor krakowskiej PWSM. W 1950 r. otrzymał nagrodę państwową (zespołowo). W jego repertuarze znajdowały się głównie utwory F. Chopina

26Harry Neuhaus, z rosyjska Gienrich G. Nejgauz (1888-1964), pianista i pedagog, profesor konserwatorium w Moskwie

27 Ruggero Gerlin (1899-1983). Klawesynista. Absolwent konserwatorium w Mediolanie. W latach 1920-1910 współpracował z Wandą Landowską w Paryżu. W 1941 r. został profesorem konserwatorium w Neapolu, a w 1947 r. profesorem akademii muzycznej w Sienie.

28 Wanda Landowska (1877-1919). Klawesynistka, pianistka, kompozytorka i autorka książek poświęconych muzyce dawnej oraz problemom związanym z jej wykonywaniem. Prowadziła słynną szkołę muzyki dawnej w Saint Leu La Fóret pod Paryżem. W czasie II wojny światowej przeniosła się do USA, gdzie zmarła w Lakeville

29 Tadeusz Paciorkiewicz (ur. 1916 r.), kompozytor, organista, pedagog. Od 1954 r. wykładał w PWSM w Warszawie od 1968 r. profesor. W latach 1969-1971 rektor Akademii Muzycznej im. F. Chopina

30 Płyta: "Old Harpsichord Musie Julitta Sleńdzińska". XL 0584 SXL 0584 Muza. Polskie Nagrania

31 "Prace Specjalne" nr l8 PWSM Gdańsk, 1978

32 "Prace Specjalne" nr 25 PWSM Gdańsk 1981

33 MN, "Spadek po Sleńdzińskich, "Gazeta Współczesna" z dnia 12-14.11.1993 r.

34 (Olp), "Debiut obok mistrza", "Kurier Poranny", II 1993

35 Marta Cywińska, "Z wizytą w Galerii", "Tygodnik Miejski" nr 4/1993

36 Ibidem

37 Marta Cywińska, "Z wizytą u Sleńdzińskich", "Tygodnik Miejski" nr 6/1993

38 Iwona Wąsowicz-Szczepaniak, "Galeria im. Sleńdzińskich, Muzeum Miejskie", "Styk" nr 1/13/1994

NG 42 (531), 2001 r.

Nasz Czas
 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com