…My, Wilnianie…(…) Tuśmy wrośli od wieków, w tę Ziemię Wileńską i nikt jej obrazu z serca nam wyrwać nie jest w stanie. I po największej nawet burzy, ci z nas, co się ostali, zdrowi czy ranni, z okopów, lasu czy piwnic, z zagranicy, czy tylko z domu, wrócimy do swej ziemi i będziemy ją orać. Józef Mackiewicz. Gazeta Codzienna, 1939

24. Na fali masowego aplauzu
Gdy vox populi zaczął domagać się na łamach Wiadomości nagrody Nobla dla Józefa Mackiewicza twórczością jego zainteresował się zmarły już, niestety, polonista-Anglik.  Werdykt jego brzmiał zwięźle: „Pół drogi między Miłoszem a Sergiuszem Piaseckim".   W tym ujęciu, przechodzącym do porządku nad przypuszczalnymi wzajemnymi opiniami o sobie porównywanych pisarzy, tkwi nieco prawdy.  Uderzyło mnie przede wszystkim to, że cudzoziemiec dopatrzył się podobieństw u trzech autorów reprezentujących  swą  twórczością  zbliżone  terytorium  i  trapionych tymi samymi problemami politycznymi i narodowościowymi. Nie uszła też jego uwagi biegłość w opisach krajobrazów, a tym którzy by w pierwszym odruchu świętego oburzenia zakwestionowali tertium camparationis (Piaseckiego) radzę wrócić do zimowych pejzaży z „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy".  O ile jednak porywać się można na zestawienie np. tła narodowościowego u Miłosza i Mackiewicza, o tyle z Piaseckim łączą go i dzielą opisy okupacyjnych realiów i  swoboda narracji pozbawionej  u obu poważniejszych   ambicji   artystycznych,  wysuwających   się  natomiast na plan pierwszy u Miłosza.

„Mnie się tak zdaje, że jest trochę przesady w tak zwanych „cierpieniach narodów”. Osobiście mam takie wrażenie, że cierpią zawsze tylko ludzie”. Józef Mackiewicz  Sprawa pułkownika Miasojedowa.

O tekście Piotra Skwiecińskiego na temat Mackiewicza i mojej bibliotece

Mam  złą wiadomość dla osób znających i ceniących sobie dorobek twórczy Józefa Mackiewicza. Będziecie Państwo musieli gruntownie zmodyfikować swoje zdanie o wartości tej spuścizny. Wszystko za sprawą red. Piotra Skwiecińskiego, aktualnie korespondenta Rzeczpospolitej w Moskwie, który ustalił, że „antykomunizm zawiódł Mackiewicza na manowce intelektualne”.

Dzisiejszym mieszkańcom Wilna, nawet tym z przedwojenną metryką, nazwa Kolonia Bankowa lub Kolonia Montwiłłowska niewiele albo już nic nie mówi. Odchodzą w zapomnienie ludzie, a wraz z nimi dawne nazwy. Odchodzi w niepamięć stare Wilno.
Kolonią Bankową nazywano kwartał kilku ulic, a właściwie uliczek, wileńskiej dzielnicy Rossa, przy których pod koniec XIX stulecia Józef Montwiłł, właściciel i dyrektor Banku Ziemskiego, a zarazem nieprzeciętny filantrop i społecznik, zbudował pod koniec XIX stulecia domy dla pracowników banku.

Józef Mackiewicz stał się dziś w Polsce patronem wielu środowisk skrajnie prawicowych (o dziwo), antykomunistycznych (słusznie) i antyrosyjskich (absurdalnie). Zmarły pisarz bronić się przed takimi uzurpacjami nie może, tym bardziej więc warto przyjrzeć jego rzeczywistym poglądom i postawom.

1. Założenie
Do normalnej praktyki propagandy stosowanej przez władze niemieckie należało zakładanie w okupowanych przez nie krajach gazet w miejscowych językach. Regułę tę zastosowano także w Wilnie i już w pierwszych tygodniach okupacji władze te rozpoczęły starania o założenie polskiej gazety. Ich przewodnikiem w tej akcji w nie znanym im mieście był Jurgis Matulaitis vel Jerzy Matulewicz1, rotmistrz l-go pułku litewskich huzarów, a ongiś polski oficer w 15 płk. Ułanów Poznańskich, cioteczny brat Stanisława-Cata i Józefa Mackiewiczów.

Gazeta ta była od początku pomyślana jako organ niemieckiego urzędu propagandy. Istniała więc znaczna różnica pomiędzy jej genezą a gazet polskich wychodzących w Wilnie za władzy litewskiej (Kurier Wileński i Gazeta Codzienna), które nie były organami władz litewskich, lecz ukazywały się na podstawie indywidualnych licencji, udzielonych ich inicjatorom (odpowiednio prof. Witoldowi Staniewiczowi i Józefowi Mackiewiczowi). Wielu pisarzy, szczególnie działających z mandatu AK, nie chce tej istotnej różnicy zauważyć.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com