Prawda jest nieznana, i prawdopodobnie, w obecnym stanie rozwoju gatunku ludzkiego, nigdy poznana nie będzie. Natomiast to, co stanowi najwznioślejszą cechę tego gatunku, to przyrodzony pęd do poszukiwania prawdy. Ten pęd świadczy o “uduchowieniu" naszego gatunku, wyrażonym w jego - kulturze, wszelkie zatem warunki zewnętrzne, ustroje państwowe, czy idee, wzbraniające lub tylko ograniczające prawo do poszukiwania prawdy, stają się automatycznie wrogami kultury ludzkiej. Józef Mackiewicz. Gdybym był chanem… Kultura, 1958

Szanowny Panie!
Nie widzieliśmy się nigdy i nie dzieliliśmy się swymi myślami, które przy bliższej znajomości stałyby się zapewne - „dumami", pełnymi troski palącej i jadowitej trwogi.
Nie znamy się, a jednak coś podszepnęło Panu myśl, by przysłać mi swój Bunt rojstów. Wyczuł Pan dobrze, że książka ta padnie na moje biurko, jak „te wici ogniste, jak ta zapowiedź wojny". I tak się też stało...
Każdy, najmniejszy reportaż, umieszczony w książce Pana, żywym echem odbił się w moim sercu i obudził w nim wspomnienia tego, co przejrzałem własnymi oczyma, co przeczułem i przeniknąłem instynktem pisarza i podróżnika, przemierzając rojsty, hała, puszcze, wąwozy, wierchy górskie, jary i bezkresną równinę naszych kresów, a czego z bezwzględnością chirurga w swoich książkach opisać nie mogłem, gdyż moje książki przeznaczone są jak gdyby „na wyrost", na ten szczęśliwy okres naszej gospodarki państwowej i dojrzałości myśli politycznej, kiedy to Bunt rojstów stanie się niezmiernie ważnym i pouczającym dokumentem historycznym wartości pierwszorzędnej.

Książka Bunt rojstów na karcie tytułowej ma hoppenowską1 winietę , chłop tutejszy, bosy, z czapką w ręku, oczy spuszczone, wyraz twarzy beznadziejnie smutny. Oto chłop nasz przed demokratycznym urzędem polskim na Ziemiach Wschodnich.
Chłop jest nasz, może to być katolik albo prawosławny, mówiący lepiej lub gorzej po polsku, lub całkiem po białorusku. Ale chłop jest nasz. Nie wyrzucimy go stąd, nie wypędzimy - to nie Żyd, nie przybłęda, nie zastąpimy go innym - musimy go zrobić obywatelem. To jest nasza państwowa konieczność. .
Urzędnik, przed którym ten chłop trzyma czapkę w garści, mając jednocześnie tępy i przygnębiony wyraz twarzy, świadczący o całkowitej beznadziejności, ten urzędnik, o, na pewno jest demokratą, może był w „Legionie Młodych"2 , może małżonka jego jest paniusią z klubu demokratycznego, głośno opowiadającą swoje sympatie do bolszewizujących młodzieńców, z którymi dyskutuje na herbatkach sam pan minister. Urzędnik jest oczywiście zwolennikiem reformy rolnej... a jakże, potrafi na zawołanie powiedzieć tysiące najbardziej patetycznych frazesów wolnościowych.

Polska jest krajem, który lemiesz reportażu przeorywał jedynie rzadko, niedbale i nader płytko; jej północno-wschodnie ziemie, Wileńszczyzna, Nowogródczyzna, Grodno, to kraj, w który po prawdzie nie worał się nigdy. Toteż dziennikarz warszawski zapuszczający się w te strony rozpowiada potem o swej „wyprawie" niczym o ekspedycjach polarnych, a opisuje Nieśwież radziwiłłowski, cukiernię Sztrala, Tuchanowicze Maryli. I piękno jeziora Narocz. Kraj przez pryzmat tych spojrzeń wygląda niczym z filmówek PAT-a. Od czasu do czasu jakiś as reportażu przeprowadzi cykle wywiadów z miejscowym naczalstwem i miejscowym społeczeństwem, z jakimś pokazowym osadnikiem i oryginałem ziemiańskim. Dlatego wiemy jednak, że w tym kraju jest trochę jezior, starostów i szefów wydziału bezpieczeństwa; że jest Zułów i są rojsty; że buduje się jachtkluby, a niekiedy i szkoły; że trafiają się i chłopi mówiący rozczulająco śpiewnym językiem, grzeczniejsi niż ci z Małopolski Środkowej, nie mówiąc już o Wschodniej. Od czasu do czasu jakiś pastuszek rozszarpany przez wilki zasila pożytecznie prasę stołeczną; widocznie obok sprężystych urzędników żyją tam i łagodne pastuszki, a zjadanie ich przez wilki nadaje pewnej malowniczości miłemu krajowi na północy, który acz biedny, jest potulny, durny i cichy i ma na tyle taktu, że nie przysparza naszemu mocarstwowemu państwu antypaństwowych kłopotów.
Niestety, książka Józefa Mackiewicza Bunt rojstów wzburzy nam ten piękny, pogodnie skomponowany obraz.

Józef Mackiewicz był człowiekiem uparcie trzymającym się swego zdania, często wbrew zdaniu innych. W okresach, kiedy wymagane jest podporządkowanie się opinii zbiorowej, taki człowiek jest niewygodny i naraża się na liczne niebezpieczeństwa. Nigdy nie traktowałem poważnie pomówień o współpracę Mackiewicza z Niemcami hitlerowskimi. Te i podobnie nieprzychylne mu sądy jednak do niego przylgnęły i przeszkadzały w uznaniu jego zasług jako pisarza.

Przez kilka miesięcy 1940 r. współpracowałem z wydawaną przez niego w Wilnie „Gazetą Codzienną". Po zajęciu Litwy przez Rosjan przedostałem się przez zieloną granicę do Warszawy i nie byłem świadkiem tego, co się pod okupacją sowiecką i później niemiecką z Mackiewiczem działo, ale spotkałem go w Warszawie latem 1944 i odbyłem z nim długą rozmowę, notabene rozmawialiśmy we trójkę, tj. z Januszem Minkiewiczem.

Tak zwana „sprawa Mackiewicza" wygląda inaczej dla kogoś, kto jak ja znał dobrze wileńskie polityczne układy, a zwłaszcza  kto znał opinie i plotki krążące w polskim Wilnie czasów wojny. Mackiewicz nienawidził bolszewików i oczywiście przyjął z ulgą zajęcie Wilna przez Litwinów, po paru tygodniach, w początkach października  1939 r., odstąpionego im przez Sowiety.

Jednym z pierwszych pytań, jakie zadałam mojej matce, było pytanie, czy pamięta powstanie z '63 roku. Trochę sobie z tego potem pokpiwano w rodzinie. Matka moja oczywiście powstania pamiętać nie mogła, bo nie było jej wtedy na świecie, ale samo pytanie zadane z dziecięcą po¬wagą świadczy dobrze o tym, jak rozporządzając jakimiś tajemniczymi wręcz środkami przekazu przelewano z pokolenia na pokolenie wiedzę o przeszłości, mity i tradycje narodowe. Zaszczepione we wczesnym dzieciństwie kiełkowały i rosły z człowiekiem, stając się na koniec właściwie funkcją umysłu i czucia, ba, niemal cechą charakteru. Bo w kraju, którego byłam wtedy obywatelką - w przeciwieństwie do kraju, którego obywatelką jestem teraz - historia była wiecznie żywa i mieszkała w nas, a nie jedynie po muzeach.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com