Z wyborem Trumpa na prezydenta US, zaczęła się wojna ideologiczna o władzę  miedzy dwoma obozami  polityków i finansistów. Jedna grupa, stojąca za Hilary Clinton, zdefiniowała się jako Globaliści a druga grupa, po stronie Trumpa jako Patrioci. Hilary Clinton nie była chyba przez Globalistów brana poważnie, ale mogła spełniać rolę marionetki, którą Globaliści mogli kierować.

Globaliści mieli także ideologiczną nadbudowę, która nazwała się Liberałami, albo Libertynami. Ci jakoby byli szczególnie uczuleni na ludzkie cierpienie, popierali imigrację legalną i nielegalną, małżeństwa homoseksualistów  i od czasu do czasu wojny, dla wprowadzenia demokracji w krajach uciśnionych przez dyktatorów takich  jak Kadafi w Libii, Assad w Syrii lub Putin na Ukrainie.  Zjawisko Trumpa nie mogło by zaistnieć, gdyby Globaliści nie przekroczyli punktu  w którym  dotychczasowa polityka Globalizacji zaczęła ujemnie wpływać na szerokie rzesze amerykańskiego społeczeństwa poprzez wzrost bezrobocia i obniżenie stopy życiowej. Przeciwnicy systemu Globalizacji przestali się ukrywać i poszli do urn wyborczych wybierając Trumpa licząc NA ZMIANĘ. Zrządzeniem losu, pewne elementy systemu politycznego Stanów Zjednoczonych, jeszcze na tego rodzaju, niezależne, wolne wybory zezwalają.

Na czym polegała Globalizacja

Prawdziwa Globalizacja zaczęła się w US od otwarcia handlu z Chinami, kiedy to Nixon i Kissinger polecieli spotkać się z Mao-Tse-Tungiem i go przekonali, że poprawa stosunków politycznych i ekonomicznych miedzy obydwoma krajami, US i Chinami, jest w dobrym interesie dla obydwu stron. Oczywiście poza ekonomią, element polityczny, czyli zagrożenie obu krajów przez silny w tym czasie  ZSSR, było brane pod uwagę.  Ponieważ Chiny były w tym czasie ekonomicznie zacofane, sprowadzano do USA produkty malej technologii, takie jak tekstylia i w USA propagowano, że my Amerykanie będziemy teraz  zajmowali się wartościowym myśleniem, a pracę ludzkich rąk wyślemy za granicę, w tym czasie do Chin. Ponieważ Chińczycy na początek nie bardzo umieli produkować produkty, które można było sprzedać w Ameryce, eksportowano do Chin także  cale fabryki produkujące na początek, tekstylia, później obuwie sportowe a ostatnio  komputery , telewizory i iPhony. Ni stąd ni zowąd, kilka lat temu, znany firma amerykańska, IBM sprzedała Chińczykom całą produkcję i technologię personalnych komputerów, które zmieniły nazwę z IBM-PC na Lenovo. Dzisiaj w Polsce moi znajomi kupują laptopy firmy Lenovo, myśląc, że są to komputery amerykańskie.  W miarę jak apetyt na tanie chińskie produkty rósł, Chiny zakumulowały nadwyżkę dolarów w porównaniu z eksportem. Zaczęto wiec kupować całe amerykańskie firmy wysokiej technologii i przenosząc ich produkcję do Chin. W ten sposób jedna ze znanych mi firm, produkująca przyrządy medyczne,  została  przeniesiona do Chin i mój kolega tam jeździł ucząc Chińczyków jak je produkować. W roku 2016,  328 tysięcy Chińskich studentów uczyło się na amerykańskich uniwersytetach i po powrocie do Chin będą bazą do dalszego rozwoju chińskiej nauki i technologii Niestety Amerykanie nie garną się do studiowania nauk ścisłych, wiec w pewnych dziedzinach, jak np. fizyka teoretyczna, chińscy studenci już dzisiaj stanowią w US większość słuchaczy.  Nie wiadomo czy  prezydent Trump coś na to zjawisko, stopniowego upadku amerykańskiego przemysłu  poradzi?

Czy US zyskało, czy straciło na Globalizacji ?

Na początku wykorzystanie Chin jako taniego dostawcy artykułów powszedniego użytku, spowodowało, że chińskie produkty te były dużo tańsze i na ich imporcie nie tylko firmy importujące, ale także przeciętny Amerykan korzystał. Ludziom żyło się lepiej i stopa życiowa w USA była wysoka. W pewnym jednak momencie znikanie przemysłu amerykańskiego zaczęło powodować ujemne społeczne konsekwencji, takie jak bezrobocie albo stopniowa  zamiana całej ekonomii amerykańskiej na „ekonomie usługową”, czyli ekonomie polegającą na smażeniu hamburgerów albo pracy setek tysięcy nisko płatnych ekspedientek w sklepach takich jak Walmart, sprzedających tanie chińskie produkty.  No a co się stało z tą wysokopłatną , wymagająca wykształcenia, pracą którą Amerykanie mieli się zajmować? Otóż jak było do przewidzenia, łatwiej jest przyuczyć profesora matematyki do wymiany oleju w samochodzie, niż pracownika stacji benzynowej  nauczyć wyższej matematyki.  Otóż praca ta wyemigrowała także tym razem do Indii. Żona mego znajomego, straciła pracę, jako księgowa, w wielkiej firmie ubezpieczeniowej, ponieważ cały dział księgowości przeniesiono do Indii.  Podsumowując, Globalizacja na swym początku była korzystna dla Amerykanów ale odwróciła się przeciw nim na skutek większej pracowitości Chińczyków nie tylko w pracy rąk, ale także przykładania się no nauki w dziedzinach wysokiej technologii. Kiedy zjawisko pauperyzacji społeczeństwa amerykańskiego stało się jasne, na tle tego zjawiska wypłynął Trump, którego wybrano, wbrew intencjom Globalistów,  na prezydenta. Oczywiście, ci którzy byli u szczytu władzy, nazwijmy ich Globalistami udają, że wszytko jest w porządku i bezrobotni winni być szczęśliwi, żyjąc na zapomogach rządowych, które już dotyczą około 20% amerykańskiego społeczeństwa. Ci którzy myślą wyłącznie w kategoriach dolarowych, a są nimi głównie „demokraci”, nie widzą, że w niektórych amerykańskich szkołach nie można wymagać od dzieci aby napisały wypracowanie zatytułowane: „Napisz co Twój ojciec robi  kiedy wraca z pracy”.  Po pierwsze większość dzieci w niektórych szkołach nie zna swych ojców, a po drugie nie zna nikogo w otoczeniu, który by pracował.

Kto to są Globaliści?

Oczywiście na Globalizacji zarobili najwięcej Globaliści, których trudno zidentyfikować. Należą do nich ci, którzy mają miliardy, jak Bracia Koch, albo także umiarkowano-zamożni się politycy, jak rodzina Clintonów, lub Bushów. Popiera ich plejada ludzi związanych z mediami, czyli TV i prasą, licząc, że coś jednak spadnie z pańskiego stołu.  W US należą do nich dziennikarze z większości gazet i czasopism oraz stacji telewizyjnych, zarówno tych na „prawicy” jak np. Wall Steet Journal , albo na „demokratycznej lewicy”, jak The  New York Times . W Polsce ich odpowiednikiem będzie  Gazeta Wyborcza.    Ostatni Zjazd Światowych Ekonomistów, a jest ich około trzy tysiące, w Davos w Szwajcarii  daje przegląd  kim są  najważniejsi  globalni Globaliści. Ciekawe, że ostatnio do takich kapitalistycznych globalistów przyłączył się komunistyczny prezydent Chin, Xi.  Widocznie Prezydent Xi, obawia się, że z wyborem Trump’a  zagrożone są  globalne układy z  których Chiny  od kilkudziesięciu lat korzystają.  Oczywiście Prezydent Trump z tego koła  globalistów zostałby wykluczony, mimo że kilkaset milionów dolarów ma na swym kącie. Aby zostać globalnym szlachcicem nie wystarczy być bogatym. Trzeba się umieć zachować i odpowiednio głosować, tak jak koledzy  każą. Na szczęście Trump się wyłamał.

A więc pozostaje nierozwiązany  problem centralnej kontroli nad TV i prasą, jaką można było zaobserwować przed, w czasie i po wyborze Donalda Trumpa. Dla mnie ta niespotykana jednomyślność wskazuje, że istnieje jakaś nieformalna zmowa, nazwijmy ją Konspiracją Globalistów, która nakazuje  Mediom promocję  globalistycznego  punktu widzenia. Ponieważ w życiu byłem zawsze przeciw totalitarnej, komunistycznej władzy, która nachalnie wpychała  sowiecki widzenia, więc  Trump był dla mnie jedyną alternatywą. Czy zrobiłem dobrze? Mam nadzieję, że będzie inaczej.  Czas pokaże.

PS. Powyższy artykuł został nadesłany z USA przez Jerzego Malewiecza.  Do artykuły została dołączona opinia Witolda B. Stanskiego o tym, iż autor publikacji dr inż. Jan Czekajewski od 1966 roku przebywa poza Polską, w USA od ponad 45 lat posiada własną fabrykę. Jest znanym konstruktorem i logicznie myślącym człowiekiem.