…Wobec zazębienia interesów międzynarodowych, nie ma już dziś miejsca na suwerenności państwowe starego typu. Jeżeli jakiś naród chce pozostać suwerennym, winien rozumieć, że taka możliwość istnieje jedynie przez integralne włączenie się do wolnego świata. …Musimy zdać sobie sprawę, że zachodzi wielki proces przejścia od dotychczasowego „adwokatowania” interesom narodowym, do „adwokatowania” interesom ludzkim. Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji, 1962

Dziś w Domu Sygnatariuszy w Wilnie odbyła się konferencja, poświęcona rocznicowym obchodom oraz przypomnieniu życia i dorobku czterech sygnatariuszy Aktu niepodległości Litwy z dnia 16 lutego 1918 roku - Steponasowi Kairisowi i Jurgisowi Šaulisowi, którym w tym roku minęła 135 rocznica urodzin, Antanasowi Smetonie – 140 i Donatasowi Malinauskasowi – 145 rocznica.

Referaty wygłosili dr Vilma Bukaitė, dr. Dalia Bukelevičiūte, Marius Kundrotas i Vytautas Plečkaitis.

Konferencję moderował dr. Algimantas Kasparavičius. Uczestnicy konferencji obejrzeli  też krótkie dokumentalne filmy, poświęcone  ww. sygnatariuszom, przygotowane  przez Narodowe Muzeum Litwy z myślą o współczesnej młodzieży szkolnej, która jest bardziej przygotowana do wizualnego zdobywania wiedzy.

***

I chociaż  w czasie konferencji nikt nie wspominał imienia Piłsudskiego i piłsudczyków, mimo woli rodzi się chęć porównania ludzi, którzy rządzili Litwą i Polską, metod ich rządzenia i dorobku, który po nich pozostał. Trzeba otwarcie przyznać, iż bezstronne porównania wypadają  na korzyść ówczesnych Litwinów.

Sygnatariusze Aktu niepodległości, o których była mowa na konferencji, byli to ludzie wykształceni, obyci, zasadni, mimo różnych poglądów politycznych, mogący się z sobą dogadać w sprawach podstawowych. Żadnej prywaty, nadziałów, rent, pensyjek czy innych przywilejów za zasługi. Przeprowadzili reformę rolną, w warunkach, na które wówczas Litwie było stać, rozwinęli gospodarkę, co odczuła również miejscowa ludność i uchodźcy wojenni z Polski w Wilnie jesienią 1939 roku. I po przejęciu Wilna natychmiast przystąpili do reformowania życia wokół stolicy.

[…]Serce rosło, a jednocześnie płonęło ze wstydu, gdy się patrzyło, jak się Litwini zakrzątnęli przy podnoszeniu rolnictwa na Wileńszczyźnie w r. 1939. W ciągu ośmiu miesięcy zdążono powymieniać ziarno siewne, pud za pud zdziczałe z ubogich kłosków na „niemieckie" (tak je nazywali nasi chłopi).
Agronom litewski przez dwa dni w tygodniu objeżdżał gospodarstwo po gospodarstwie, badał ziemię, taksował bydło, radził, kalkulował, pisał wnioski o przyznawanie kredytów na nawozy, na budulec, na narzędzia, na inwentarz. Weterynarz wiejski na motocyklu stał się postacią równie złączoną z krajobrazem tygodnia co ksiądz i nauczyciel.
Poza tym od razu zorganizowano punkty skupu nabiału, dogodnie bliskie, z cenami o grosze niższymi od rynkowych, co dało wreszcie chłopom łatwy dopływ gotówki, uniezależniony od odległości od miasta, od straty za dowóz, „dzikie" kształtowanie się cen, kwaśnienie mleka w bańkach i butelkach, roztapianie się masła w szmatkach pod słomą. To wszystko były rzeczy dziecinnie proste, niekosztowne a rentowne, a jednak administracja polska nie mogła się na nie zdobyć przez lat dwadzieścia!
[…] (Barbara Toporska).

I w przeciwieństwie do nich - Piłsudski  ze swoją legionową soldateską, która obnosiła się zasługami udziału w Legionach, a nie wiedzą, kulturą czy pracą.  Pazerni na nadziały na Wschodzie, obsadzający sobą stanowiska nie na zasadzie kompetencji, ale wierności wodzowi, rozprawiający się przy pomocy „nieznanych sprawców” z każdym, kto krytycznie ich oceniał.  Potrafili […] na zawołanie powiedzieć tysiące najbardziej patetycznych frazesów wolnościowych. Ale […] cała robota wasza, panowie - to jedna wielka fikcja, to ów powierzchowny pokost wapienny, którym kazaliście malować ściany chat, zwrócone ku gościńcowi lub drodze, którą a nuż może przejechać pan premier Składkowski. Fikcja ! Jedna wielka fikcja![…] (St. Mackiewicz (Cat).

[…]Władze w Warszawie ani przysyłani przez nie urzędnicy nic dla regionów północno-wschodnich nie zrobią, bo nie dostrzegają ich swoistych wartości, widząc tylko ciemnotę, ubóstwo i zacofanie cywilizacyjne. Nie podejmują jednak żadnych kroków, żeby zmienić ten stan rzeczy. Regiony północno-wschodnie traktowane są niemal jak kolonie: metropolia żąda od nich zapłaty podatków, dostarczenia rekruta, przemysłowi umożliwia czerpanie taniej siły roboczej i surowców, urzędnikom pozwala na samowolę, której nie tolerowano by gdzie indziej[…] (Andrzej Stanisław Kowalczyk).

Zresztą jeszcze dziś bezpośrednio stykamy się nie tylko z pozostałościami demagogii piłsudczyzny, ale też  przy zwrocie pod Wilnem niezreformowanej ziem w  tzw. sznurach.

Wsłuchując się w treści referatów i mając przed sobą budowaną przez Polskę atmosferę niechęci wobec naszego kraju, wyraźnie zaczerpniętą z historii i doświadczeń  tamtego okresu pod wydumanym pretekstem obrony praw niewywodzącej się z Polski i niebędącej obywatelami tego kraju ludności – aż się prosi, aby historycy podjęliby się trudu powyższych porównań.  Pozwoliłoby to poznać jedynie ciekawą prawdę, która tylko, a nie legendy i półprawdy,  może być fundamentem budowania przyszłości.

Na zdjęciu: moderator konferencji dr. Algimantas Kasparavičius.

Filmy: fragmenty przemówienia i referatów.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com