Prawda jest nieznana, i prawdopodobnie, w obecnym stanie rozwoju gatunku ludzkiego, nigdy poznana nie będzie. Natomiast to, co stanowi najwznioślejszą cechę tego gatunku, to przyrodzony pęd do poszukiwania prawdy. Ten pęd świadczy o “uduchowieniu" naszego gatunku, wyrażonym w jego - kulturze, wszelkie zatem warunki zewnętrzne, ustroje państwowe, czy idee, wzbraniające lub tylko ograniczające prawo do poszukiwania prawdy, stają się automatycznie wrogami kultury ludzkiej. Józef Mackiewicz. Gdybym był chanem… Kultura, 1958

WILNIANIE WSPÓŁCZEŚNI 

Po latach rozłąki znowu w rodzinnym Wilnie

Rozmowa z Łucją Antonowicz-Bauer

Jest Pani Wilnianką z urodzenia?
Jestem Wilnianką z dziada pradziada. O mojej praprababci o nazwisku Anusewiczowa wspomina Czesław Miłosz w swej książce "Rodzinna Europa" na str.25. Do klanu rodzinnego należeli Anusewiczowie, Pietkiewiczowie,Michniewiczowie - wszyscy o tutejszym rodowodzie.

Tak, urodziłam się w Wilnie w roku 1927. Uczyłam się w prywatnej szkole powszechnej, która się nazywała "Nasza Szkoła" i znajdowała się przy ul. Mickiewicza obecnie Gedymina, w gmachu, gdzie jest teraz Ministerstwo Rolnictwa . Dyrektorką była pani Machcewiczowa. W szkole był wysoki poziom nauczania. Wychowywano dzieci w szacunku dla nauczycieli. Obowiązywał? mundurek. Miałam siostrę, która później uczyła się w Gimnazjum im. Elizy Orzeszkowej i brata, który uczył się, tuż za ścianą redakcji, w Gimnazjum Jezuitów. W niedzielę przychodziliśmy na nabożeństwo do kościoła św. Kazimierza, gdzie wkraczało uroczyście całe Gimnazjum Jezuitów. Po mszy szliśmy na ciastka do Białego Sztralla na ul. Zamkową.

A rodzice Pani?

Rodzice mieli domy na ul.Zawalnej, obecnie Pylimo. Nasz dom w Wilnie był zawsze gościnny. Nikt nie wychodził bez poczęstunku. I tę właśnie wileńską gościnność chciałabym zachować. Dlatego niecierpliwię się, aby szybciej mieć uporządkowaną tę część domu, którą odzyskałam, by móc przyjmować gości i tych nowo poznanych i starych znajomych.

A co w czasie wojny i później?

Powiem w wielkim skrócie. Mądry Dante napisał? : "Nie ma większej boleści jak wspominanie czasów w niedoli". Tu w roku 1942 zmarła Mama, która jest pochowana na cmentarzu św. św. Piotra i Pawła. Porzuciliśmy Wilno dopiero w roku 1945, ponieważ czekaliśmy na powrót brata, który został wywieziony do łagrów w Rosji. Po powrocie brata, mimo jego choroby, wyjechaliśmy jak najprędzej najpierw do Sopotu, a potem do Warszawy. Ukończyłam wyższe studia ekonomiczne oraz orientalistykę na Uniwersytecie Warszawskim.

Jest więc Pani ekonomistą i turkologiem. Skąd u Pani te zainteresowania?

Dziwnie może zabrzmi, ale z Wilna. Chodząc z Mamą po zakupy pomarańcz i fig, chciałam poznać tamte kraje "gdzie cytryna dojrzewa" - i tak już zostało. Zresztą jest to niezwykle interesujący kawał świata, gdzie się nawarstwiały przeróżne kultury. Dlatego tłumaczyłam prozę i poezję turecką na język polski, starając się wczuć we wszystkie subtelności języka tureckiego. Pragnęłam, by treść oryginału była idealnie bliska i pięknie oddana po polsku. Częste pobyty w Turcji umożliwiły mi to. Nie znam historii Turcji. Tym nie mniej każdy wykształcony Polak i Litwin ma sympatię do tego kraju z tego powodu, iż jest to jedyny kraj, który nie uznał rozbiorów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Tak, jest to rzeczywiście interesujący fakt historyczny. Wspólną cechą mieszkańców naszych ziem i Bliskiego Wschodu jest gościnność. I tu i tam gość jest najważniejszy. Turcja nie uznała rozbioru Lechistanu i w związku z tym istniała tradycja, że na dworze sułtana przy jego stole zawsze pozostawało wolne miejsce dla polskiego posła. W czasie niewoli w Turcji znaleźli schronienie liczni zbiegowie z wojska rosyjskiego, a później powstańcy z lat 1831 i I863. Dla nich to książę Adam Czartoryski, niedaleko Stambułu, po stronie azjatyckiej, założył wieś Adampol. Na swym sztandarze mieli herby Polski i Litwy. Wśród ówczesnej emigracji w Turcji znalazła się również Wilnianka Kornelia Ludwika Śniadecka, córka Jędrzeja, profesora Uniwersytetu Wileńskiego, która została pochowana na cmentarzu w Adampolu.

Teraz zapytam o najważniejsze - w jaki sposób Pani wróciła do Wilna i odzyskała po części swoje domy. Tym bardziej, że jest to przykład rzadki?

Do Wilna przyjeżdżałam często, właśnie na grób Mamy - i jak już wspomniałam - jesteśmy tu od wielu pokoleń, starałam się więc o uzyskanie obywatelstwa. Uporczywie kontynuowałam starania, wiedząc, że racja jest po mojej stronie. Mam więc dziś obywatelstwo Litwy i po części odzyskany dom. Jak też obywatelstwo Polski i honorowe Izraela za to, że moi Rodzice w czasie wojny ratowali Żydów w Wilnie.

Jakie są więc Pani plany twórcze po ponownym powrocie do rodzinnego Wilna?

Pomysłów jest dużo - współpraca z uczelniami, tłumaczenia, opracowywanie tematów, które dotychczas nie zostały podjęte. Pracowałam przy wydaniu słownika polsko-tureckiego, dlaczego by więc nie wydać litewsko - tureckiego? Ale do tego potrzebny mi jest stół, lampa i ciepły pokój. A tu remonty się przeciągają i ja się denerwuję. Myślę też o dużej inwestycji na swoim placu, ale to jest już inny temat, temat "rzeka".

Wielu dziś zauważa, że w Wilnie brakuje polskiej inteligencji, a ubytek tej z okresu międzywojennego stanowi wprost niepowetowaną stratę...

Rzeczywiście o tym się mówi, tylko w tym kierunku nie wiele się robi. Bywałam na różnych spotkaniach w Warszawie i w Wilnie, kiedy mówiono o możliwości powołania uniwersytetu polskiego w Wilnie. I Polacy i Litwini byli przeciw, nie bardzo wiedząc zresztą czemu. Przecież z inteligencją łatwiej się porozumieć. A konflikty i spory - jak wiadomo nigdy nie przynosiły i nie przyniosą nic dobrego. XX wiek uwypuklił cały tragizm sporów europejskich. Przeszliśmy wojny, Katyń, Holocaust. Człowiek zabijał człowieka, stawiał nad dołem i strzelał mu w tył głowy. Jest to wprost nie do pomyślenia! Czasy Nerona są niczym w porównaniu z wiekiem XX w Europie. Jakiż to straszny przykład daliśmy światu ! A przecież o tym już się zapomina, a pamiętać trzeba, aby się nigdy nie powtórzyło. Myślę, że dlatego Unia Europejska, do której dąży Polska i Litwa, jest sposobem, by zapobiec takim tragicznym sporom. Unia - gdzie nie ma gorszych i lepszych, gdzie Niemiec, Francuz, Polak, Litwin, Duńczyk i każdy mieszkaniec Europy ma równe prawa. I tak powinniśmy żyć - w zgodzie, w spokoju, dbając rozsądnie o ochronę środowiska i swego otoczenia. Samochód nie jest najważniejszy. Ma Pan rację , panie redaktorze, ubytek inteligencji, to ogromna strata. Bo przecież z tego kręgu kulturowego wywodzi się wiele wspaniałych postaci: pisarzy, artystów, naukowców. Wspomnę tylko kilka nazwisk, które przyszły mi teraz na myśl: Tadeusz Konwicki, Tomasz Zan, Czesław Miłosz, Adam Tyszkiewicz, Halina Popławska, Barbara Skarga, Hanna Swida, Witold Pilecki i tak dalej... Tematów do pisania jest bardzo wiele. Chociażby biografie Wilnian, mieszkających w różnych miastach, krajach. Nieomal o każdym można napisać powieść, tak ciekawe pełne przygód dobrych i złych, mieli życie. Nad fabułą nie trzeba się zastanawiać: brać gotowe fakty i tworzyć z nich całość.

Widzę, że ma Pani w ręku jakieś fotografie.

Tak, pragnę Panu przekazać bardzo ciekawe zdjęcie "historyczne" z roku 1929, na którym jest moja siostra Terenia, mój brat Janek i kuzyn Staszek. Proszę zwrócić uwagę z jakim skupieniem i zrozumieniem dzieci słuchają audycji nadawanej z rozgłośni Radia Wileńskiego. Jakże szybko nastąpił postęp cywilizacyjny : z radia kryształkowego na słuchawki przeszliśmy do radia lampowego, następnie do TV czarno białej, kolorowej i satelitarnej, gdzie możemy oglądać cały świat. Żal wielki, że kultura cofa się ustępując miejsca technice, która rozwija się wręcz fantastycznie.

Dziękuję za zdjęcia, rozmowę i życzę wszelkiej pomyślności na wileńskim bruku.

Rozmawiał Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 1/2004 (626)

Nasz Czas

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com