Nie znam w Polsce bardziej inteligentnego człowieka niż Janusz Korwin – Mikke. Również niezwykle spostrzegawczego, konsekwentnego w zwalczaniu wszelkich przekłamań i niestrudzonego propagatora ideologii liberalno – konserwatywnej, który chciałby, aby kraje postkomunistyczne, ich społeczeństwa żyłyby normalnym ludzkim życiem (?!).

Niestety, wyborcy w krajach postkomunistycznych stawiają na tych, co są do nich podobni. To dlatego w Polsce rządzą Komarowscy, Tuski, Sikorskie,  Kaczyńskie itd., itp. Podobnie zresztą jak u nas na Litwie.  Z tym tylko, że nie mamy w Wilnie ani jednego swego aktualnego Korwina – Mikke, którego nawet w najtrudniejszych chwilach humor nie opuszcza, co prawda coraz częściej  wisielczy.  Wspominać zaś o zasługach wileńskich historycznych Korwinów – nie czas i nie miejsce.

Warto też odnotować, iż to właśnie Janusz Korwin – Mikke jako pierwszy jeszcze w odległym roku 2000 w publikacji „ Naród z Partią” ( Czas Najwyższy! Nr 43 (544) z dnia 21 października 2000 r) przestrzegał nas przed niebezpieczeństwem istnienia i działania na Litwie „ tej nieszczęsnej AWPL”. Niestety, był to głos wołającego na puszczy.

Poniżej próbka pióra JKM z dnia 8 lipca br. http://korwin-mikke.blog.onet.pl/

Wyważone słowa profesora

Do tego, że dziennikarze wszystko dziesięciokrotnie wyolbrzymiają – przywykliśmy i nagłówki „Cudem uszła z życiem” - o kobiecie, która poślizgnęła się na skórce od banana - nikogo nie dziwią. To, że politycy trzykrotnie przesadzają - przywykliśmy. Ale profesorowie?

Czytam właśnie o wyroku na p.Andrzeja Poczobuta, korespondenta „Gazety Wyborczej” na Białej Rusi, który uważał, że wszystko Mu wolno, bo w razie czego zostanie okrzyknięty „ofiarą prześladowań politycznych”. Za zniesławienie JE Aleksandra Łukaszenki został skazany na 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata.

Co o tym mówi p.prof.dr Jerzy Buzek, szef PE? Wg Onet.pl powiedział, że "...ten drakoński wyrok dowodzi, iż reżim Białorusi się boi".

Chciałbym przypomnieć, że w Polsce za obrazę prezydenta można otrzymać 3 lata – i to bez zawieszenia. W Białorusi jest istotnie o 1/3 bardziej represyjnie: grożą za to aż 4 lata!

Jednak reżym w Warszawie boi się jeszcze bardziej i na ogół wymierza niższe kary.