…Społeczeństwo dojrzałego narodu winno być jak rozwarty szeroko wachlarz. Niewątpliwie tak. Dodałbym od siebie, że im więcej ponad 180 stopni rozwarcia tego wachlarza, tym więcej świadczy o dojrzałości, dynamice, a więc i bogactwie myśli społeczeństwa. Podczas gdy zwinięty w mocnej garści robi wrażenie raczej krótkiej pałki.  Józef Mackiewicz. Kompleks niemiecki. Kultura, 1956

Zimą b.r. na międzynarodowej wystawie książki w Wilnie Polska była przedstawiona nadzwyczaj skromnie. Dwa stoiska – Instytutu Polskiego i Ars Polonii wyglądały blado w morzu litewskich przede wszystkim – ale też rosyjskich i białoruskich książek. Na obu stoiskach na czołowym miejscu było wystawione „Polactwo” Rafała A. Ziemkiewicza[1]. Jest to studium o wybitnie negatywnym stanie współczesnego społeczeństwa Polski, które, zdaniem autora, ukształtowało się w wyniku, przede wszystkim prawie półwiekowego funkcjonowania  w „obozie socjalistycznym” jak też historycznych uwarunkowań, nie przyjmowania do wiadomości faktów i życia w świecie mitów i stereotypów.  Główny akcent autor wydania kładzie  na tych, co są  na dole drabiny społecznej. Zresztą umorusana ziemią ręka z brudem pod paznokciami, ściskająca biało-czerwony sztandar na okładce wydania,  dowodzi o kogo tu przede wszystkim chodzi. Ale autor też pisze o współczesnych politykach, o inteligencji, szczególnie o tej – pół i ćwierć, zahacza również o klasyka literatury polskiej  Adama Mickiewicza, który, zdaniem autora, jako mitoman, opowiadacz bajek i „genialnie rymujący wariat, który napisanymi w sekciarskim omamie „Księgami narodu polskiego” na wiele pokoleń ogłupił polskie elity i pozbawił je umiejętności logicznego myślenia”. I że  „(…) cała nasza historia w pigułce – odgrażamy się buńczucznie, że nie oddamy ani guzika, i zaraz potem zostajemy w ogóle bez gaci.”
Autor odnotowuje niezwykłe zaszarganie symboli i haseł, do których się polactwo odwołuje prawie wyłącznie karykaturalnie – pokazowo, byle by wyrwać od społeczeństwa głosy „ potrzebne do wetknięcia zadka w sejmowy fotel”.

Autor dochodzi do wniosku, iż „nie dziwmy się, ale też i nie unikajmy stwierdzenia faktu, że po półwieczu buntowania przez komunistów chama, judzenia tego chama, schlebiania mu, głaskania go i hodowania na wszelkie sposoby, Polska jest krajem zalanym chamstwem w stopniu w krajach cywilizowanych nieznanym, a myśmy wszyscy schamieli w sposób wręcz niewiarygodny”.

Przed kilku dniami wydaliśmy kolejne dzieło Michała Kryspina Pawlikowskiego – Brudne niebo. Jest to zbiór 31 szkiców z ogółu ponad pięciuset, pisanych przez autora w latach 1949 – 1969 i nawiązujących do wydarzeń tak czasów „sprzed potopu”, jak czasu wojny, jak wreszcie kilkudziesięciu lat powojennych. Jak na wytrawnego myśliwego przystało tomik szkiców otwierają opisy litewskich puszcz i polowań, w tym również leżącej tuż pod Wilnem Puszczy Rudnickiej. Pozostałe szkice ”idą” śladami drogi życia M.K. Pawlikowskiego – poprzez Szwecję, dokąd zdążył uciec przed „dobrowolnym” wstąpieniem Litwy w skład Związku Sowieckiego, i dalej – poprzez Anglię do Stanów Zjednoczonych. Dotyczą one bardzo rozległych tematów – historii, literatury, kultury, ówczesnych ludzi i związanych z nimi wydarzeń, które odnotował ten niezwykle subtelny i uważny obserwator. Książka została oparta na pierwszym i jedynym jak dotąd wydaniu, które ukazało się w Londynie w roku 1971 nakładem Polskiej Fundacji Kulturalnej. Ukazanie się książki w decydującym stopniu zawdzięczamy Przyjaciołom z Kongresu Polaków Szwecji, których życzliwa pomoc i wsparcie pozwoliły po raz pierwszy na terenie byłego „obozu socjalistycznego” wydać już drugie dzieło M.K. Pawlikowskiego. Pierwszą książkę – „Wojnę i sezon” – wydaliśmy w roku 2008, przywracając Czytelnikom na Litwie pamięć o świetnym pisarzu i jego dorobku, pisanym z niezwykłą miłością do ludzi i terenu, który historycznie się zwał Wielkim Księstwem Litewskim.

Książka jest do nabycia w księgarniach wileńskich – Polskiej Księgarni Elephas (www.elephas.aiva.lt) oraz  Vaga.

Wydanie zawiera stron 160. ISBN 978-60 9-95035-2-3; UDK 884(73)-94  Pa436.

Poniżej – urywek ze szkicu Do nas przyjeżdżał na łowy oraz informacja o życiu i dorobku autora „Brudnego nieba”. (rm)

Na pierwszych stronach „Kuriera Wileńskiego” (kontynuacja „Czerwonego Sztandaru”) – same radosne wykrzykniki – zarejestrowana, jedyne 500 litów za rok studiów, licencjat nie w ciągu czterech, jak na normalnych uczelniach, a już w ciągu trzech lat, popiera ambasador Skolimowski! Największą chyba jednak radość dla J.S., piszącemu te euforyczne relacje, sprawiał fakt, iż swoje dzieci do UB posyłać nie będzie musiał. Co innego zachęcać cudze.

Zastanawia jednak, jak „dużo planów na przyszłość ma” w Wilnie, stolicy Litwy, ta, zdawałoby się, prowincjonalna placówka. Nie mniejsze zdziwienie budzi niezwykle błyskotliwa kariera kierownika wileńskiej filii UB. W czasach sowieckich, jak wyjaśniał w swoim czasie dociekliwym akowcom – fizyk z wykształcenia – był zwykłym elektrykiem w najbardziej groźnej i obrzydliwej sowieckiej instytucji. W samej końcówce władzy sowieckiej – zupełnie nieoczekiwany inicjator i organizator wzniesienia pomnika akowcom w Krawczunach, budzącego litewsko – polskie emocje. W związku z tak wiekopomną zasługą – z miejsca oczywiście patriota i bohater narodowy, nieformalny lider akowców, walczący o ich prawo do rejestracji klubu, ostro strofujący inaczej oceniających wydarzenia z okresu II wojny światowej na Ziemi Wileńskiej. Szybka doktoryzacja z historii na temat AK, habilitacja – na temat stosunków polsko – żydowskich, profesor. Za piętnaście lat od elektryka do dr hab. i profesora – to jakby jakaś pomocna dłoń prowadziła i wspierała, zawczasu przewidując taki właśnie sposób wychowania naszej młodzieży – właśnie przez UB. Zresztą, co ciekawe, że na postsowieckiej przestrzeni Europy Środkowo – Wschodniej nie jest to pierwszy przykład błyskotliwej kariery elektryka.

Tak nazwał swoją książkę Józef Mackiewicz, jeden z najbardziej wybitnych pisarzy XX wieku – Wilnianin, obywatel WKL, antykomunista, kandydat do nagrody Nobla. „Drogą donikąd” autor przedstawił narzucony Litwie w roku 1940 system sowiecki. W „Drodze donikąd” spotykamy kłamstwo, przeciwstawianie ludzi, pustą sowiecką propagandę, zastraszanie, zagrożenie życia i zwykły ludzki strach oraz dostosowywanie się.

Nie bacząc na to, że od tego czasu upłynęło wiele lat, a Litwa należy już do Unii Europejskiej, wciąż odnajdujemy istniejące i tworzymy nowe drogi oraz ścieżki, prowadzące donikąd. W tej „twórczości” wcale nie ostatnią pozycję zajmuje prasa.

Ostatnio w litewskiej prasie często ukazują się publikacji, próbujące naświetlić sytuację w rejonach wileńskim i solecznickim („Vilnija virsta rezervatu“ (Wileńszczyzna staje się rezerwatem), „Veidas” 2007.05.10 d.; „Vilniaus rajone-lenkų valdžios siautėjimas“ (W rejonie wileńskim – nadużycia polskiej władzy) „Laisvas laikraštis” 2007.11.16 d.; „Už Vilniaus – kitas pasaulis“ (Za Wilnem – inny świat), „Vilniaus diena” 2007.11.24 d. Nie bacząc na różne ukierunkowanie pism, publikacje z ich łam łączy stereotypowy pogląd i chęć różnego traktowania Litwinów i Polaków, a Akcja Wyborcza jest przedstawiana jako jedyna organizacja reprezentująca wszystkich Polaków na Litwie.

Mimo ograniczonych możliwości, w ciągu kilku miesięcy b.r. udało nam się wydać trzy książki – tom poezji podwileńskiej poetki Heleny Subotowicz, książkę Jurija Gila „Svety zascianok rodny…” w języku białoruskim oraz „Wojnę i sezon” Michała Kryspina Pawlikowskiego, opatrzoną oceną dorobku autora powieści przez publikacje Józefa Mackiewicza. Książka zawiera również skrót tej oceny w języku litewskim, co jest pierwszą od roku 1939 roku publikacją ułamka twórczości Józefa Mackiewicza w języku litewskim (14 października 1939 roku w kowieńskiej gazecie „Lietuvos žinios” ukazał się w języku litewskim znany list Józefa Mackiewicza „Mes Vilniečiai”). Poprzez te wydania, jak i wiele wcześniejszych publikacji, staramy się przybliżyć współczesnym pokoleniom historię, tradycje i kulturę Ziemi Wileńskiej, Litwy oraz historycznego WKL.

Książka Michała. K. Pawlikowskiego w naszej działalności wydawniczej zajmuje miejsce szczególne. Nie tylko ze względu na jej piękno. Jej wydaniem chcemy uświadomić naszemu społeczeństwu, jakie perły kultury – prozy i poezji – ukazały się na emigracji spod pióra tych, którzy z powodu sowieckiej okupacji naszej Ojczyzny, musieli ją opuścić. A więc przede wszystkim dzieła Józefa Mackiewicza i Czesława Miłosza, powieści Michała Kryspina Pawlikowskiego i Wiktora Trościanki, „Pamiętniki” Karola Wędziagolskiego i powieści Floriana Czarnyszewicza, dorobek Sergiusza Piaseckiego, Zofii Bohdanowiczowej i wielu, wielu innych. Również w innych językach narodów WKL – litewskim, białoruskim i rosyjskim. Niestety, w naszym społeczeństwie znane w śladowym zakresie. I mimo, iż są to wybitni synowie i córki tej naszej ziemi – nie znajdziesz, oprócz Czesława Miłosza, nawet wzmianki o nich w programach z literatury i języka w szkołach z polskim językiem nauczania. Jest tam natomiast miejsce dla Jarosława Iwaszkiewicza („Agent komunistycznego rządu warszawskiego dla spraw literatury”…Józef Mackiewicz, „Zwycięstwo prowokacji”), Juliana Tuwima, gloryfikującego Stalina czy Tadeusza Borowskiego ”sztandarowego stalinisty polskiej literatury”. Tak o nich pisał w „Mojej przekorze” Marian Hemar, wybitny poeta, satyryk, pisarz, tłumacz, krytyk literacki i lwowianin:

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com