…My, Wilnianie…(…) Tuśmy wrośli od wieków, w tę Ziemię Wileńską i nikt jej obrazu z serca nam wyrwać nie jest w stanie. I po największej nawet burzy, ci z nas, co się ostali, zdrowi czy ranni, z okopów, lasu czy piwnic, z zagranicy, czy tylko z domu, wrócimy do swej ziemi i będziemy ją orać. Józef Mackiewicz. Gazeta Codzienna, 1939

 

Na pytanie, „za co tak nie lubi bolszewików",
główny bohater powieści Mackiewicza (Droga donikąd)
 odpowiada bez namysłu: „Za łgarstwo przede wszystkim".

Henryk Grynberg. Wielka tragedia małych
ludzi. „Wiadomości" (Londyn) 1981, nr 2

7 stycznia b.r. korespondenci TV Polonia Edyta Maksymowicz  i Walenty Wojniłło rozpoczęli masowe rozsyłanie do środowisk polonijnych na całym świecie listu o rzekomym zagrożeniu dla szkół z polskim językiem nauczania na Litwie, apelując o protestowanie przeciwko chęci władz Litwy doskonalenia nauczania języka litewskiego. Po raz kolejny jesteśmy więc zmuszeni zabrać głos i oświadczyć, że wszystkie te protesty, działania, łgarstwa mają za cel  izolację litewskich Polaków i manipulowanie nimi, osłabianie ich potencjalnych możliwości w konkurencji na rynku pracy, kontynuowanie inicjatywy budowania niechęci wobec swych współobywateli Litwinów, z wzajemnością oczywiście.  Komu to służy – tylko ślepiec dziś może nie widzieć.

Grzegorz Eberhardt, rocznik 1950. Dziennikarz, filmowiec (dokumentalista), publicysta, prozaik. Autor dzieła „Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Jozefie Mackiewiczu” (2008 r., Wyd. LENA, Wrocław). Przed kilku miesięcy ukazało się drugie wydanie w/w tytułu.

Na Litwie mieszka ok. 250 tys. Polaków, działa tam blisko sto polskich szkół ponadpodstawowych obejmujących swym nauczaniem 16 tysięcy uczniów. W tych dniach szybkimi krokami zbliża się ostateczny termin sformułowania przez litewskie Ministerstwo Oświaty listy lektur dla tych szkół. Dotąd obowiązuje ustalona w 1995 roku, zawierająca takie „kwiatki” jak dzieła L. Kruczkowskiego. Niestety, wygląda na to, że i w tej, zatwierdzanej wkrótce, bo już w grudniu br., znajdą się podobne pozycje. A na jej poprawienie będzie trzeba czekać kolejne naście lat. 

Oczywiście, nie dziwi zaistnienie na tej liście Mickiewicza czy Miłosza. Jednak za  kuriozum należy uznać wpisanie do owego kanonu… Olgi Tokarczuk, pisarki ewidentnie w swym charakterze skrajnej, jednoznacznie postmodernistycznej, a w dodatku z tamtymi, wileńskimi okolicami nie mającej nic wspólnego. Na liście nie znajdzie się natomiast Syrokomli, Orzeszkowej czy jakże ważnego w polskiej literaturze, ale i dla historii Kresów, Józefa Mackiewicza. Nazwisk tych nie znajdzie się także w wykazach list pobocznych, jak np. na liście zatytułowanej „Człowiek w wirze historii”. Znajdujemy tu nazwiska Bułhakowa, Haska, Kapuścińskiego, Orwella, ale autora „Nie trzeba głośno mówić” nie wyczytamy! Nie znajdziemy Karola Wędziagolskiego, Michała Pawlikowskiego. Na inne listy lektur, uzupełniających, potrafiono wpisać Szczypiorskiego, Terakowską, Huelle’go, Barańczaka ale nie, np., wspominaną już, Orzeszkową.

Trudno by było o polityka czy działacza, który by dziś niedoceniał wagi środków masowego przekazu w formowaniu opinii o poszczególnych osobach, wydarzeniach czy tworzeniu wizerunku kraju. Natomiast krajom takim jak Litwa – wyzwolonym z sowieckiego „braterskiego uścisku”, a więc zaistniałym na nowo w świadomości nowych pokoleń ludzi w Europie i świecie, na tworzeniu przyjaznego klimatu i dodatniej opinii o sobie poprzez przemyślaną politykę informacyjną powinno zależeć szczególnie. Jubileusz Tysiąclecia i okazja bycia Wilna jedną ze stolic kultury europejskiej daje ku temu okazję wyjątkową. Tym niemniej, mimo upływu prawie dwudziestu lat od chwili ogłoszenia niepodległości, jakiejś spójnej polityki informacyjnej czy chociażby zamiaru zmian na lepsze, szczególnie w stosunku do środków upowszechniania informacji sąsiednich krajów i własnych mniejszości narodowych, nadal nie da się dostrzec.

W czerwcu 2008 r. na balsas.lt zamieściliśmy publikację p.t. Wizerunek Litwy, a środki masowego przekazu w językach mniejszościowych, będącą próbą spojrzenia na aktualną działalność środków masowego przekazu, upowszechniających informację o Litwie w języku polskim.

Zimą b.r. na międzynarodowej wystawie książki w Wilnie Polska była przedstawiona nadzwyczaj skromnie. Dwa stoiska – Instytutu Polskiego i Ars Polonii wyglądały blado w morzu litewskich przede wszystkim – ale też rosyjskich i białoruskich książek. Na obu stoiskach na czołowym miejscu było wystawione „Polactwo” Rafała A. Ziemkiewicza[1]. Jest to studium o wybitnie negatywnym stanie współczesnego społeczeństwa Polski, które, zdaniem autora, ukształtowało się w wyniku, przede wszystkim prawie półwiekowego funkcjonowania  w „obozie socjalistycznym” jak też historycznych uwarunkowań, nie przyjmowania do wiadomości faktów i życia w świecie mitów i stereotypów.  Główny akcent autor wydania kładzie  na tych, co są  na dole drabiny społecznej. Zresztą umorusana ziemią ręka z brudem pod paznokciami, ściskająca biało-czerwony sztandar na okładce wydania,  dowodzi o kogo tu przede wszystkim chodzi. Ale autor też pisze o współczesnych politykach, o inteligencji, szczególnie o tej – pół i ćwierć, zahacza również o klasyka literatury polskiej  Adama Mickiewicza, który, zdaniem autora, jako mitoman, opowiadacz bajek i „genialnie rymujący wariat, który napisanymi w sekciarskim omamie „Księgami narodu polskiego” na wiele pokoleń ogłupił polskie elity i pozbawił je umiejętności logicznego myślenia”. I że  „(…) cała nasza historia w pigułce – odgrażamy się buńczucznie, że nie oddamy ani guzika, i zaraz potem zostajemy w ogóle bez gaci.”
Autor odnotowuje niezwykłe zaszarganie symboli i haseł, do których się polactwo odwołuje prawie wyłącznie karykaturalnie – pokazowo, byle by wyrwać od społeczeństwa głosy „ potrzebne do wetknięcia zadka w sejmowy fotel”.

Autor dochodzi do wniosku, iż „nie dziwmy się, ale też i nie unikajmy stwierdzenia faktu, że po półwieczu buntowania przez komunistów chama, judzenia tego chama, schlebiania mu, głaskania go i hodowania na wszelkie sposoby, Polska jest krajem zalanym chamstwem w stopniu w krajach cywilizowanych nieznanym, a myśmy wszyscy schamieli w sposób wręcz niewiarygodny”.

Przed kilku dniami wydaliśmy kolejne dzieło Michała Kryspina Pawlikowskiego – Brudne niebo. Jest to zbiór 31 szkiców z ogółu ponad pięciuset, pisanych przez autora w latach 1949 – 1969 i nawiązujących do wydarzeń tak czasów „sprzed potopu”, jak czasu wojny, jak wreszcie kilkudziesięciu lat powojennych. Jak na wytrawnego myśliwego przystało tomik szkiców otwierają opisy litewskich puszcz i polowań, w tym również leżącej tuż pod Wilnem Puszczy Rudnickiej. Pozostałe szkice ”idą” śladami drogi życia M.K. Pawlikowskiego – poprzez Szwecję, dokąd zdążył uciec przed „dobrowolnym” wstąpieniem Litwy w skład Związku Sowieckiego, i dalej – poprzez Anglię do Stanów Zjednoczonych. Dotyczą one bardzo rozległych tematów – historii, literatury, kultury, ówczesnych ludzi i związanych z nimi wydarzeń, które odnotował ten niezwykle subtelny i uważny obserwator. Książka została oparta na pierwszym i jedynym jak dotąd wydaniu, które ukazało się w Londynie w roku 1971 nakładem Polskiej Fundacji Kulturalnej. Ukazanie się książki w decydującym stopniu zawdzięczamy Przyjaciołom z Kongresu Polaków Szwecji, których życzliwa pomoc i wsparcie pozwoliły po raz pierwszy na terenie byłego „obozu socjalistycznego” wydać już drugie dzieło M.K. Pawlikowskiego. Pierwszą książkę – „Wojnę i sezon” – wydaliśmy w roku 2008, przywracając Czytelnikom na Litwie pamięć o świetnym pisarzu i jego dorobku, pisanym z niezwykłą miłością do ludzi i terenu, który historycznie się zwał Wielkim Księstwem Litewskim.

Książka jest do nabycia w księgarniach wileńskich – Polskiej Księgarni Elephas (www.elephas.aiva.lt) oraz  Vaga.

Wydanie zawiera stron 160. ISBN 978-60 9-95035-2-3; UDK 884(73)-94  Pa436.

Poniżej – urywek ze szkicu Do nas przyjeżdżał na łowy oraz informacja o życiu i dorobku autora „Brudnego nieba”. (rm)

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com